No nie wierzę, że zabrałam się za pieczenie... I chciałam od razu na wstępie napisać, że fotografowanie ciast to wyższa szkoła jazdy. Dawno się tak nie naklęłam :). Kopiec kreta, to jedyne ciasto, które My jest w stanie zjeść ze smakiem. Robiłam je (domowym sposobem) pierwszy raz, jest banalne. I cieszę się, że nie muszę sięgać już po sklepowe, z jakimiś dziwnymi proszkami i nie wiadomo czym. Właściwie to nie sięgałam po nie już wiele lat, właśnie ze względu na skład. I tak oto, korzystając z przepisu z bloga Olgasmile, wyszło coś dużo smaczniejszego i przede wszystkim zdrowszego.
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
100 g margaryny lub masła
pół szklanki cukru trzcinowego lub białego
1-1,5 szklanki maślanki lub jogurtu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
4 łyżki kakao
500 ml śmietany 36%
2 fixy do śmietany
100 g czekolady deserowej
2-3 łyżki cukru pudru
3 banany
1 łyżka soku z cytryny
Masło rozpuszczamy i studzimy. W misce mieszamy: mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę, kakao, masło i jogurt. Masę przekładamy do wysmarowanej masłem i wysypanej mąka formy, pieczemy 45 minut w 180 stopniach. Ciasto krótko studzimy, łatwiej wydrąża się je, jak jest jeszcze ciepłe. Z ciasta ścinamy wierzch na wysokości około 2 cm. Wydrążamy delikatnie połowę miąższu tak, aby został brzegi ciasta i nietknięty spód. Czekoladę szatkujemy na drobne kawałki. Śmietanę ubijamy na niskich obrotach z cukrem pudrem i fiksem. Dodajemy rozdrobnioną czekoladę i mieszamy. Obrane banany przekrawamy na pół i skrapiamy sokiem z cytryny, układamy na cieście. Śmietanę układamy na bananach kształtując kopiec, całość posypujemy rozdrobnionym ciastem, które pozostało nam z wydrążenia. Całość lekko dociskamy. Ciasto wkładamy do lodówki.