Święta już za tydzień. Wam też ostatnio czas leci jak porąbany? Przecież niedawno był styczeń, chwilę temu poniedziałek. Ech, chyba faktycznie życie trzeba brać garściami. Ja, póki co, garściami dzisiaj zjadłam zupę ze świeżym chrzanem. Kolejny eksperyment. Eksperyment tak dobry, że jak skończyłam go fotografować i spróbowałam jedną łyżkę, usiadłam sobie na ziemi w kuchni (niecierpliwość nie pozwoliła mi przejść 5 metrów do jadalni) i pałaszowałam łyżka po łyżce. Jadłam i mruczałam. Gdzie ja tam będę żury i barszcze za tydzień gotować, nie ma szans. Spróbujcie zrobić taki krem, chociaż raz. Chciałam jeszcze do niego dorzucić parę gałązek rzeżuchy, niestety jeszcze mi się, dziewczyna, nie wyhodowała.
Składniki:
4 średnie ziemniaki
1 cebula
mały kawałek selera
1 spory korzeń chrzanu
750 ml wody
1 łyżeczka masła
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki śmietany 12%
4 plastry szynki szwarcwaldzkiej
4 jaja przepiórcze
1 liść laurowy
sól
szczypta cukru
(przepis na 4 porcje)
Ziemniaki, seler i cebulę obieramy i kroimy w małą kostkę, smażymy chwilę na maśle. Warzywa zalewamy gorącą wodą, dorzucamy do nich liść laurowy, sól i gotujemy około 10 minut. Pod koniec gotowania wrzucamy do zupy starty na najmniejszych oczkach, chrzan. Po tym czasie, całość studzimy i miksujemy w blenderze na gładki krem. Zupę przelewamy z powrotem do garnka (można ją przelać przez gęste sito), dolewamy do niej sok z cytryny, śmietanę, cukier. Zagotowujemy. Krem podajemy z ugotowanymi na twardo, jajami przepiórczymi i krótko smażoną, szynką szwarcwaldzką.