Hej! Znacie
magazyn vege? Mam nadzieję, że jesteście regularnymi czytelnikami ;) Zostałam zaproszona do współpracy przez magazyn i z wielką radością ogłaszam Wam, że teraz
co miesiąc znajdziecie na blogu jego recenzję! Jeśli jeszcze nie czytacie magazynu vege, mam nadzieję, że uda mi się Was do tego zachecić! :) A więc...co takiego znajdziemy w
lutowym numerze?
Luty kojarzy się z...
miłością? Tak, mam tu na myśli
Walentynki, 14 lutego... ;) W lutowym magazynie vege znajdziemy pare ciekawych artykułów na temat miłości. Co jest fajne to to, że ten temat został opisany z różnych punktów widzenia i dzięki temu jest przedstawiony w bardzo interesujący sposób. Jest co nieco o
miłości wśród zwierząt a także o
miłości do siebie.
Jeśli już o Walentynkach mowa, to oczywiście w magazynie znajduje się pare przepysznie wyglądających
walentynkowych przepisów z udziałem, oczywiście,
czekolady, ale nie tylko ;) Przepisy te jednak są moim zdaniem uniwersalne i
sprawdzą się na każdą inną okazję, nie tylko na Walentynki! W części przepisowej znajdziemy też trochę inspiracji na modny ostatnio
warzywny makaron. Próbowaliście go kiedyś? Jeśli nie, koniecznie spróbujcie przepisu na
tagliatelle z kalarepy lub
spaghetti z marchewki z magazynu!
Zastanawiasz się co powinieneś
suplementować? Wiele osób ma z tym problemy i nie wie, co tak naprawdę jest niezbędne w roślinnej suplementacji. Artykuł Eryka Wałkowicza będzie w tej kwestii bardzo pomocny!
Są tu jacyś fani
czekolady? Jestem pewna, że tak... ;) Dzieki magazynowi vege dowiecie się, jak zrobić z niej użytek nie tylko w kuchni, ale i w...
łazience?
Maseczka do włosów czy
peeling z czekolady? O tak... Aczkolwiek w moim przypadku ta maseczka prędzej znalazłaby sie w mojej buzi, niż na włosach... :p
W magazynie również jak zwykle zobaczymy
piękne makijaże w wykonaniu Kasi Konopy, która tym razem postawiła na
chłodne barwy. Makijaże są
odważne i intensywne, ale bardzo mi się podobały! Być może gdy kiedyś będę chciała zaszaleć i zrobić mocny makijaż zainspiruję się jednym z nich ;)
Następnie w magazynie przeczytamy dwa bardzo ciekawe
wywiady - jeden z
Anną Matysiak (znana aktorka i tancerka), która w wywiadzie opowiada trochę o swojej
karierze, a także i
odżywianiu - roślinnym oczywiście oraz o
samoocenie.
Drugi wywiad to wywiad z
Melanie Joy, autorką
TED'x Talk na temat
karnizmu. Jestem pewna, że wiele z Was napewno już ten termin słyszało i widziało jej wystąpienie, jednak jeśli wciąż nie wiecie o czym mowa - koniecznie zajrzycie na YouTube i wyszukajcie to wystąpienie! Wywiad z Melanie jest wart przeczytania, opowiada ona w nim o wspomnianym wcześniej
karnizmie, a także o swoich
książkach (M. Joy jest autorką już trzech książek!)
Kolejnym artykułem który bardzo mnie zaciekawił był artykuł na temat
wegańskiego żywienia zwierząt domowych. Sama jestem właścicielką (no, może nie teraz gdy mieszkam w UK :( ) kota Simby, którego kocham całym sercem i bardzo ważne jest dla mnie, ale był zdrowy. Sama staram sie dbam o swoją własną dietę jak tylko mogę, a mojego kota traktuję prawie jak moje dziecko więc równie ważne jest dla mnie, aby z
apewnić mu wszystkich niezbędnych minerałów i składników odżywczych. Jeśli zastanawiacie się
czy dieta roślinna w przypadku zwierząt domowych nie jest dla naszych pupili szkodliwa - zajrzycie na stronę 46 w lutowym vege!
Artykuł o
"udomowianiu" dzikich zwierząt wręcz mnie zaszokował. Nie byłam świadoma, że ten
trend tak prężnie rozwija się w Polsce, i że teraz
na komunie zamiast roweru dostaje się jeża pigmejskiego... To przykre do jakiego stopnia ludzie podporządkowują sobie zwierzęta i do czego są zdolni dla pieniędzy :(
Jestem miłośniczką
gór, więc cały artykuł (oraz zdjęcia) dotyczący
Sardynii prawie że połknęłam. Góry są
piękne i imponujące, a jeszcze bardziej imponujące i inspirujące jest czytanie o ludziach, którzy po nich biegają!
Biegają ultra maratony!
To oczywiście
nie wszystko co znajdziecie w lutowym magazynie vege, opisywałam Wam tutaj parę artykułów które przykuły moją uwagę, jednak cały magazyn jak zwykle prezentuje
świetny kontent i jest wart przeczytania od deski do deski, a raczej od okładki do ostatniej strony ;)