To już oficjalne. Słodkimi wypiekami na moim blogu będzie zajmować się moja żona. Ja jakoś tak nie potrafię, zawsze coś nie wychodzi i trzeba zamknąć oczy i zjeść od razu. Kiedy ona coś upiecze, wszystko wygląda inaczej. Jeśli chodzi o słodkości, lubię w nich prostotę. To ciasto śliwkowe jest kwintesencją prostoty. Do jego przygotowania nie potrzeba nawet miksera! Powiem więcej, nie potrzeba nawet jajek! Jeśli by tak mleko zastąpić np. sojowym, będzie można nazwać go wegańskim. A co najważniejsze, nie traci w tym wszystkim na smaku!
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mleka
- 0,5 szklanki oleju
- 10 łyżek kakao
- śliwki więgierki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- szczypta soli
- 1 łyżka soku z cytryny
Mąkę mieszamy z cukrem, kakao, proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Następnie wlewamy olej i mleko z rozpuszczoną w nim sodą oraz sok z cytryny. Wszystkie składniki mieszamy i od razu wylewamy na natłuszczoną blaszkę o średnicy 20cm. Na ciasto układamy wydrylowane śliwki i posypujemy odrobiną cukru. Pieczemy w piekarniku z funkcją góra, dół nagrzanym do 180°C przez ok. godzinę. Po ok. pięćdziesięciu minutach można sprawdzić wykałaczką, czy ciasto jest upieczone. Jeśli jest sucha, można wyjąć ciasto z piekarnika.