Sezon malinowy czas zacząć! Na pierwszy ogień 5kg. Na naszą dwójkę zdecydowanie za dużo ;)) Zwłaszcza przy braku zamrażarki - szlag mnie trafia, że nie mogę sobie zamrozić namiastki lata, i spirytusu - grozi nam poważny deficyt nalewki malinowej tej zimy :/
I tak zajadamy się świeżymi malinami... w każdej możliwej postaci. A reszta chyba pójdzie w słoiki.
Z okazji szarówki za oknem, na poprawę humoru tarta z malinami ;))
Porcja kruchego ciasta czyli...
100g masła
100g cukru pudru
200g mąki tortowej
3 żółtka
300ml słodkiej śmietanki
cukier wanilinowy
świeże maliny
Jak to przyrządzić?
Kruche ciasto jak w przepisie tutaj.
Zimne masło kroimy w kostkę i wrzucamy do miski. Dodajemy cukier i wyrabiamy ręcznie do uzyskania jednolitej, jasnożółtej masy. Następnie dodajemy pojedynczo żółtka. Ciasto stanie się luźnie i niejednolite. I takie ma być. Czas na mąkę. Musi być przesiana. Dodajemy ja stopniowo do luźnej masy. Wyrabiamy jednolite, zwarte ciasto. Formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wstawiamy do schłodzenia do lodówki na co najmniej 30 minut.
Schłodzone ciasto wykładamy na oprószoną mąką stolnicę. Wałkujemy na pożądaną grubość, zazwyczaj 3-4 mm. Tak wyrobione ciasto przekładamy do foremki lub blaszki. I ponownie chłodzimy w lodówce przez 30 minut. Następnie ciasto wykładamy papierem do pieczenia lub folią aluminiową, wsypujemy fasolki/ceramiczne kuleczki i pieczemy przez 20-25 minut w piekarniku rozgrzanym do 175C z termoobiegiem. Po tym czasie wyjmujemy fasolki i papier. Dopiekamy na złoty kolor. Wyciągamy z pieca i studzimy.
Śmietankę ubijamy z dodatkiem cukru wanilinowego. Można też dodać cukier jeśli ktoś lubi bardzo słodkie tarty ;)) Wykładamy na wystudzony kruchy spód. Przybieramy malinami. I GOTOWE!
Mmmm...Ile smaku!