Przy temacie wegetarianizmu/weganizmu pojawi się w pewnym momencie pytanie wynikające ze spojrzenia na całą sprawę poza kuchnię. Pytanie o np. ubrania. Czy to jest wegetariańskie, wegańskie, etyczne? Co zrobić z torebkami skórzanymi, ciuchami, kosmetykami? Wyrzucić? Przy okazji chętnie poznam zdanie innych ;)
Zacznijmy od tego, co może wchodzić w skład takich niewegetariańskich (tutaj synonimiczne będzie także wyrażenie "niewegańskich") produktów? Są to, wszystkie jak leci: skóry, futra, włosia, kosmetyki z dodatkiem lanoliny (tłuszczu z owczej wełny), mleka krowy lub kozy, laktozy, czy miodu, puchowe kurtki czy pościele lub poduszki, rzemienie (niektóre skakanki), buty skórzane... Nie wspominając o margarynach wzbogacanych w niewegetariańską witaminę D, ale to już taka dygresja.
Czy noszenie, lub używanie, takich rzeczy jest zgodne z ideą wegetarianizmu - dla zapominalskich przypomnę, iż chodzi o minimalizację cierpienia zwierząt? Otóż, samo w sobie, nie. I teraz należy się zastanowić, co w takim razie zrobić z całym nagromadzonym dobytkiem? Wyrzucić, spalić, odsprzedać? Donosić?! Najlepszym wyborem w każdej sytuacji jest wyjście pt. "więcej nie kupować".
Opcji jest oczywiście kilka w zależności od sytuacji i nie ma tu żadnych sztywnych reguł. Sędzią jest Twoje własne sumienie. Jeśli obiektem Twoich kontemplacji są kosmetyki, byłoby zupełnie zrozumiałe, gdybyś nie chciał(a) ich już używać. Możesz wyrzucić albo wykorzystać do końca i więcej nie kupować tych z produktami odzwierzęcymi w składzie, a wybierać te "czyste", czyli o składzie w pełni roślinnym.
Jeśli zaś chodzi o garderobę, to... wolna amerykanka. Ale nie ukrywam, że sporą hipokryzją byłoby noszenie czegoś tak dużego i zauważalnego jak futro będące efektem wyzysku kilku norek albo skórzana torba :-P Ale - buty. Masz w domu skórzane buty i nie wiesz, co z nimi w takim razie zrobić. Moje działanie - donosić. Osobiście posiadam dwie pary butów, które składają się w sporej mierze ze skóry, ale nie mam zamiaru ich wyrzucić. Dlaczego?! Dlatego, że mają one już swoje lata, są dość przydatne i wytrzymałe (jednych używam bardzo bardzo rzadko do "normalnego chodzenia" - te mają chyba z pięć/sześć lat, a drugie to para-glany eksploatowane w sezonie zimowym). Kiedy zostaną znoszone, to je wyrzucę. I kropka. Poza tym, kupowanie kolejnych i kolejnych butów nie będzie dobrym pomysłem pod względem ekonomicznym.
Kurtka. A co z kurtką? I kołdrą, i poduszką? Wyrzucać także zamiaru nie mam, ewentualnie przy zakupie w przyszłości nowego zestawu rozważę przyjaźniejsze opcje (choć nie ukrywam, musiałbym zbadać temat, bo moje informacje są tu ubogie. Wie ktoś coś? ;)). I jest jeszcze dość istotna kwestia. Mianowicie: w Polsce praktycznie nie jest spotykany chów gęsi w celu pozyskania puchu - hoduje się je raczej w celach garmażeryjnych, a pióra są swego rodzaju "produktem ubocznym". Mam kurtkę puchową, owszem, tyle że z przeznaczeniem jedynie na olbrzymie mrozy, a sprawdza się wtedy dobrze.
Wegetarianizm czy weganizm naprawdę nie równa się nagłemu pozbyciu się wszelkich oznak wcześniejszego niewegetarianizmu, jak buty czy kołdry. Hey, nie musisz ich od razu wyrzucać! Trzeba rozważyć, co będzie lepsze - pozbycie się produktów uzyskanych z eksploatacji zwierząt, a w ich miejsce zakup nowych czy "donoszenie" właśnie tych rzeczy, które zostały już wyprodukowane. W żadnym wypadku czasu się nie cofnie i nie uratuje istnienia, ale pamiętaj: granice (zasady) Twojego wegetarianizmu/weganizmu ustalasz jedynie Ty sam!