Święta tuż tuż! Jeszcze tylko jutrzejszy dzień i będziemy szukać pierwszej gwiazdki na niebie, by zajadać się pysznościami i rozpakowywać prezenty. U mnie już spokój i odpoczynek. Wszystko przygotowane. Dziś chciałabym Wam pokazać super przepis na piernik świąteczny, przepis również rodzinny z kolekcji mojej mamy. Uwielbiam właśnie tego typu ciasta jak babki (przypominam tu mój przepis na rewelacyjną
babkę cytrynową) i murzynki, takie suche, bez żadnych kremów i galaretek. Według mnie takie są najlepsze. Można się nimi najeść i nie ma efektu przesłodzenia. Ten piernik jest wyjątkowy, a w połączeniu z konfiturą domowej roboty ze śliwki węgierki smakuje wręcz niesamowicie. I co najważniejsze, ciasto te nie może się nie udać, przynajmniej tak mi się wydaje... Myśląc o śliwkach przypomina mi się piękna, ciepła jesień, z owocami na drzewach...
...a u mnie za oknem taka okropna szaruga. I choć wszyscy wokół trąbią, że śniegu na święta nie będzie, ja ciągle mam nadzieję, że obudzę się w Wigilię w śnieżnej krainie... A w pierwszy dzień świąt po śniadanku pójdziemy z Mateuszem na spacer po polach i lasach malowniczej wsi. I choć nie lubię zimy, to jest ona piękna właśnie w święta i w czasie wolnym od pracy...
Wracając do piernika to pomysł na jego zrobienie podsunął mi mój mąż oczywiście. On jest moim natchnieniem chyba przy każdej potrawie. Całe szczęście, czy mi wychodzi, czy nie to i tak mój Mateusz wszystko pałaszuje. Nieraz ja nie jestem w stanie ze smakiem zjeść niektórych moich eksperymentów, a mojemu mężowi wszystko smakuje i to z uśmiechem na ustach. Aż mu się dołeczki ze szczęścia w policzkach robią, taki ma pysio roześmiany gdy obiadek albo ciacho na stole.
Wracam do tego piernika, bo dziś marzę zbyt mocno.
Wpada mój mąż któregoś dnia do domu podekscytowany i krzyczy od progu:
,,Daria jakie ja dziś pyszne ciasto jadłem, kolega zrobił piernik z paczki"
Pomyślałam sobie ja Ci zrobię taki piernik, że Ci kapcie kochanie z nóg spadną. Telefon do mamusi: ,,Mamo daj przepis na Twój pyszny piernik świąteczny"
Zdjęcie z książki kucharskiej mojej mamy zostało wysłane...
...a następnego dnia kupiłam składniki, odwiedziłam ikeę w poszukiwaniu podłużnej blaszki, poszłam do piwnicy po śliwkowy dżem swojskiej roboty i piernik w kilka minut siedział w piekarniku, a wyrósł tak niesamowicie, że bałam się, że wyjdzie z blaszki. Oczywiście piękne pęknięcie wzdłuż ciacha było obowiązkowo. I tak piękny wieczór otworzył swoje wrota przed nami, czyli zimowa herbatka, ciastko i dobra książka. Kocham takie spokojne, klimatyczne wieczory... A teraz zapraszam na przepis.
Składniki:
- szklanka cukru
- 3 jajka
- 2 łyżki kakao
- 1 łyżka sody
- 2 paczki przyprawy korzennej do piernika
- słoiczek dżemu
- szklanka mleka
- 3 szklanki mąki
- 1/2 kostki margaryny
- polewa i migdały w płatkach (opcjonalnie)
Wykonanie:
1. Do miski wsypujemy mąkę.
2. Dodajemy kakao, cukier, sodę i przyprawę do piernika.
3. Całość mieszamy do połączenia się składników.
4. Do suchej masy dodajemy margarynę, żółtka, mleko i mały słoiczek dżemu.
5. Całość poddajemy miksowaniu. Początkowo jest to taki klajster, że aż się przestraszyłam, że coś nie wychodzi...
6. Białka ubijamy na pianę...
7. ... i dodajemy do ciemnej masy. Całość miksujemy do połączenia się składników.
8. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Oto mój łup z ikei:
9. Do blaszki przekładamy masę piernikową.
10. Piernik wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni. Piec około 40 minut. Należy tym patykiem sprawdzać, czy nie jest w środku surowe, ale że ja mam problem odwieczny z tym kijem, dlatego na oko patrzyłam jak wygląda.
11. Po upieczeniu uchylić piekarnik i poczekać aż przestygnie. Potem wyciągnąć z blaszki i można polukrować piernik i posypać migdałami.
Tu przedstawiam moje wzorowe pęknięcie ciasta:
Po rozkrojeniu:
A teraz czas na relaks przedświąteczny:
Ktoś tak jak ja tęskni za śniegiem na święta???