Lipiec mija niepostrzeżenie, w zawrotnym tempie. Oglądam zachodzące słońce z tarasu i zastanawiam się, na czym właściwie mijają mi te cenne, wakacyjne dni. Tworzę listę rzeczy ulubionych, wypełniających mi ostatni tydzień. Nie może się tam nie znaleźć:
*prowadzenie działalności charytatywnej w postaci wystawiania twarzy na ataki krwiożerczych, wygłodniałych komarów w opuszczonym chyba przez ludzi lesie (zanim uznacie mnie za miłośniczkę tych wspaniałych owadów, wyjaśnię, że ktoś w końcu musiał zapolować na jagody, żeby móc usmażyć z nimi placki...) uściski dla Ani i Mai, które razem ze mną pokonały trudy tej wyprawy!
*zatapianie się w lekturze Anny Kareniny (obowiązkowo: leżak i ładne okoliczności przyrody) i bycie pod wrażeniem tego, jak aktualne jest przesłanie tej książki
*podziwianie niesamowitego klimatu filmu Imagine i dojście do wniosku, że (te przynajmniej w części) polskie filmy też mogą być genialne (a już myślałam, że nie ma nadziei dla polskiej kinematografii!)
*morderczy (biorąc pod uwagę moją zaniedbaną w ostatnim czasie kondycję) bieg przez ulubioną część lasu wspomnianego w pierwszym punkcie (na szczęście leciałam szybciej od komarów :P), z soundtrackiem z filmu
The Perks of Being a Wallflower w słuchawkach
albo z dźwiękiem starych, wysłużonych butów do biegania uderzających o leśną ścieżkę i świergotem ptaków w uszach
*pieczenie owocowego paja, przypominającego mi stare, dobre odcinki Supernatural, oglądane masowo poprzedniego lata
Doszliśmy do punktu kulminacyjnego, w którym powinnam chyba zamieścić kilka w porywach do kilkunastu epitetów, mówiących jak dobre było to ciasto. Czy jeśli napiszę, że to najbardziej owocowe ciasto, jakie jadłam to was przekonam do zrobienia? Albo że ma intensywny, słodko - kwaśny smak? Spróbujcie!
WIŚNIOWY PIE
250 g mąki pszennej
120 g miękkiego masła
1 jajko
3 łyżki cukru pudru
1,5 litra wiśni, wydrylowanych (mogą być zamrożone)
80 g cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego lub kilka kropli ekstraktu z wanilii
sok z 1 cytryny
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
roztrzepane jajko do posmarowania wierzchu
Przygotować nadzienie: w garnku zagotować wiśnie z cukrem i wanilią. Gotować 5-10 minut, zmniejszyć ogień i cały czas mieszając, powoli wlewać sok z cytryny wymieszany z mąką ziemniaczaną. Zagotować i odstawić do ostudzenia.
Mąkę rozetrzeć z masłem i cukrem pudrem na kruszonkę. Dodać jajko i wyrobić gładkie ciasto. Odstawić je do lodówki na około 30 minut.
2/3 ciasta wyłożyć wysmarowaną masłem foremkę do tarty (średnica 18 - 22 cm). Wyłożyć nadzienie. Resztę ciasta rozwałkować i rozłożyć na nadzieniu, dociskając boki ciasta do brzegów formy (ja tego nie zrobiłam, przez co tarta odrobinę się rozpadała; na swoje usprawiedliwienie mam fakt nieposiadania tutaj wałka i wykorzystywanie puszki z piwem do rozwałkowania ciasta - niestety nie wyszło zbyt kształtne. dobra, z wałkiem też nigdy nie wychodzi :D) i odcinając niepotrzebne części. Wierzch posmarować roztrzepanym jajkiem (zapomniałam! ale polecam to zrobić, ciasto zdecydowanie zyskuje na wyglądzie :)).
Piec około 35 minut w temperaturze 175 stopni C.
na tym zdjęciu widać, że ciasto jest trochę "rozlane" - taką konsystencję ma po wyjęciu z piekarnika. polecam wznieść się na wyżyny cierpliwości i kroić je dopiero po ostudzeniu - wtedy nadzienie gęstnieje i tarta zachowuje kształt (i smakuje lepiej, naprawdę!)