Nie sądzę, aby ktoś jeszcze na tym świecie (trochę przesadziłam...) w naszym pięknym kraju nie zdawał sobie sprawy z tego, że nam, uczniom, oficjalnie rozpoczęły się wakacje.
65 dni, 1560 godzin*, zbyt wiele minut, by chciało mi się przeliczać.
Wolnych, ale wypełnionych planami, których większości pewnie i tak nie zdążę (nie zdążymy?) zrealizować.
Po 10 miesiącach nauki cierpię na niedobór obejrzanych filmów, czytania 568268 raz tych samych najukochańszych-na-świecie książek (i czytania w ogóle czegoś innego niż na przykład podręcznik od biologii), miewam też niepokojące uczucie chęci obejrzenia po raz drugi ośmiu (dziewięciu? chyba ośmiu) sezonów dr House'a.(tymczasem muszę się zadowolić jedynym dostępnym dla mnie dzisiaj filmem, który jednak ani trochę nie wydaje mi się zachęcający).
Jestem za to wyposażona w jeden z najlepszych uprzyjemniaczy czasu, czyli ciasto. Takie ciasto, że co kilka minut muszę przerywać oglądanie (tego niezbyt zachęcającego filmu), żeby ukroić sobie kolejny kawałek. Ciasto, które chyba nie potrzebuje rekomendacji, bo sama jego nazwa stanowi lepszą zachętę do jego upieczenia (i bezwstydnego pożarcia) niż niejedna kwiecista recenzja...
sernikobrownie z malinami.
s e r n i k. b r o w n i e. m a l i n y.
I nawet pogoda dopasowuje się dziś do tego, co akurat robię. Nie mam nic przeciwko deszczowi, kiedy siedzę w domowym kinie, w który przeistoczył się mój pokój (i co z tego, że rolę kinowego fotela odgrywa kanapa, a "duży" ekran ma niewiele więcej niż 15 cali. od kinowych luksusów wolę dziś kubek aromatycznej kawy we własnym kubku i TO ciasto).
SERNIKOBROWNIE Z MALINAMI
masa czekoladowa:
170 g masła
3 jajka
3/4 szklanki brązowego cukru (w oryginale pełna szklanka)
1/2 szklanka mąki
szczypta soli
4/5 szklanki gorzkiego kakao
masa serowa:
500 g twarogu na sernik (najlepiej sprawdza się zmielony tradycyjny twaróg, ja zwykle miksuję go blenderem)
1/2 szklanki cukru
2 jajka
2 czubate łyżki mąki
dwie garści malin (lub innych owoców: borówek, jagód, wiśni...)
Masło rozpuścić w rondelku. Zdjąć z ognia i wmieszać kakao. Jajka (3 sztuki) ubić z cukrem i solą. Dodać lekko przestudzoną czekoladową masę (może być jeszcze ciepła, ale nie gorąca) i wymieszać. Połączyć z mąką.
Twaróg wymieszać z jajkami (2 sztuki), cukrem i mąką.
3/4 czekoladowej masy wylać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (u mnie tortownica o średnicy 24 cm). Wysypać na to część malin. Na to wyłożyć masę serową. Na wierzch położyć resztę malin i wyłożyć kleksy pozostałego czekoladowego ciasta (można zrobić na nim esy-floresy wykałaczką)
Piec około 40 minut w 175 stopniach C.
Najlepiej smakuje po kilku godzinach w lodówce (ale spróbujcie też na ciepło! ;))
*wybaczcie, jeśli źle policzyłam, mój mózg został już przestawiony w tryb wakacyjny