Muszę przyznać, że częstotliwość z jaką udaje mi się wykorzystać napływ natchnienia do napisania tutaj czegoś wynosi średnio chyba raz na kwartał. Zmieniają się pory roku, zmienia się wszystko wokół. Jeszcze przed chwilą była pełnia jesieni, dziś powinniśmy już o niej zapomnieć i czekać na wyjątkowo nieśmiałe w tym roku oznaki (obecnej już?) zimy. Chociaż ciężko jest zrealizować to w dni takie jak dziś, gdy wyglądając rano przez okno zamiast dachów pokrytych śniegiem widać mocne, zdecydowane słońce i wraz z nim na człowieka spływają jakieś tajemne pokłady energii życiowej.
I w głowie pojawia się raczej tęsknota za latem, myśl o wakacjach a nie o zbliżających się feriach zimowych...
Wraz z nadejściem pierwszej fali zimy (po której nie został już żaden ślad), zamiast szukać pocieszenia w kolejnych tabliczkach czekolady (przyznajcie, jest ona pierwszą rzeczą, która przychodzi do głowy w chwilach wywołanego szarością świata zniechęcenia), przeprowadzałam poszukiwania brakującej energii na zupełnie innym polu. Zaczęłam gustować w zielonych koktajlach, eksperymentować z przygotowywaniem całkowicie zdrowych deserów i na nowo odkryłam jogę. I znalazłam to, czego szukałam. W zupełności. Czuję, że to wszystko w jakiś sposób się łączy i jest dobrze, po prostu.
W ramach jednego z eksperymentów powstało takie oto ciasto. Bardzo satysfakcjonujące wewnętrznego słodyczowego potwora. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ucisza go lepiej niż czekolada :)
TARTA
CZEKOLADOWO - DAKTYLOWO - ORZECHOWA
(BEZ PIECZENIA)
SPÓD
100 g daktyli, namoczonych w wodzie przez noc (jeżeli jesteście bardzo niecierpliwi - ja jestem - i wierzycie w moc swojego blendera, wystarczy 30 minut. możecie też zalać je gorącą wodą - wtedy robią się miękkie w kilka minut)
75 g (3/4 szklanki) płatków owsianych
1 czubata łyżka dowolnego masła orzechowego (z migdałowym to byłaby bajka!)
2 czubate łyżki dobrej jakości kakao
1 łyżka miodu (lub innego słodzidła w płynie)
2 łyżki mleka roślinnego (lub wody)
szczypta soli
odrobina oleju do wysmarowania brzegów formy
MASA DAKTYLOWO - ORZECHOWA
30 g orzechów włoskich
1 łyżeczka cynamonu
50 g daktyli (mogą być namoczone, jeśli chcecie, żeby masa była gładka lub suche, jeśli chcecie, żeby były w niej wyczuwalne kawałki daktyli)
3 łyżki mleka roślinnego
1 łyżka masła orzechowego
MASA CZEKOLADOWA
2 małe banany
1/2 małego awokado, dojrzałego (!)
2 łyżki kakao
2 łyżki oleju kokosowego, płynnego (pełni tu funkcję spajającą masę. jeśli go nie macie podobną rolę może odegrać ok. 50 g rozpuszczonej gorzkiej czekolady, użytej zamiast kakao; jeżeli nie chcecie używać ani tego ani tego i nie przeszkadza wam to, że masa nie stężeje całkowicie, możecie pominąć ten składnik; ciasto na zdjęciach jest wyłożone masą zrobioną tylko z trzech pierwszych składników)
DEKORACJA
garść uprażonych migdałów, posiekanych
Wszystkie składniki na spód zmiksować w blenderze z ostrzem w kształcie litery S. Spód tortownicy o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia, brzegi wysmarować olejem. Masą wyłożyć spód i brzegi formy. Odstawić do lodówki.
W tym czasie, gdy spód się chłodzi przygotować masę daktylowo - orzechową. Orzechy wrzucić do blendera i zmiksować na mąkę. Dodać pozostałe składniki na tą masę. Zblendować. Masę wyłożyć na spód formy.
Do pojemnika blendera wrzucić banany, awokado, kakao i olej kokosowy. Zmiksować. Wyłożyć na masę daktylowo - orzechową.
Ciasto udekorować prażonymi migdałami i wstawić do lodówki na kilka godzin.