Wiecie co? Nie chce mi się pisać ostatnio. Jak już mam wolną chwilę to się nią napawam i naprawdę niewiele robię. Przede mną maszeruje coraz większy brzuch, pomaga mi w kuchni, utrudnia przechodzenie przez wąskie przestrzenie, rozpycha się za kierownicą i w ogóle nie opuszcza mnie na krok. Za mną maszerują dwie szybkie nóżki, które są coraz zwinniejsze i coraz bardziej ciekawskie. Pan Właściciel nóżek jest wszędzie, w kuchni też. Uwielbia podjadać żółty ser z kanapek (najlepiej smakuje ten z moich), wkładać nogi do plastikowych pudełek, wyciągać ketchup z lodówki, zaglądać do zamrażarki i wyłączać sygnał piekarnika, gdy czas minął. A za oknem koniec świata. Naprawdę. Powoli wszystkim odechciewa się żyć, bo jak tu funkcjonować, gdy dzień w dzień jest wiatr, deszcz, słońce, grad i to wszystko raz na przemian, raz w jednym momencie?!
Ukojenie znajduję w kubku herbaty (bo przecież kawy nie powinnam, a bezkofeinowa to nie kawa) i w smakołykach, choć i na nie coraz mniej mam sił.
No ale od czasu do czasu się zbieram i tak o to napotkałam te oto
muffiny. Bloga whatshouldieatforbreakfasttoday.com znam już od jakiegoś czasu, ale ten przepis wpadł mi ostatnio. Myślę, że muszę go zmodyfikować pod swój smak, ale idea jest bardzo fajna. I tak jak poleca sama autorka, najlepsze posmarowane odrobiną masła.
Taka mała podpowiedź dla rodziców, którzy planują dać muffiny dzieciom, posiekajcie szpinak, bo całe liście są za łatwe do wyciągnięcia z miną pełną obrzydzenia!
Składniki (na 12szt):
- 30g masła
- mała cebula posiekana
- duży ząbek czosnku, posiekany
- 1 papryczka chilli, posiekana
- 350g mąki
- 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- duża szczypta pieprzu
- 200g startego sera cheddar
- 250ml mleka
- 1 jajko
- 130g świeżego szpinaku
Piec rozgrzewamy do 170stopni.
Cebulę podsmażamy na złoto na maśle, dodajemy czosnek i chilli i mieszamy, aby smaki się połączyły.
W jednej misce łączymy mąkę, proszek, pieprz i starty ser, w drugiej ubijamy jajka z mlekiem, a następnie zawartość obu misek łączymy. Dodajemy umyty szpinak oraz podsmażoną cebulę, mieszamy rękami lub drewnianą łyżką.
Nakładamy ciasto do 12 kokilek w blaszce na muffiny. Pieczemy na złoto około 35 minut.
Zdecydowanie najlepsze na ciepło z dodatkiem masła.
Smacznego!
PS. Ten post był przeklęty. Dwa razy usnęłam w trakcie pisania go i raz straciłam to, co napisałam! Ech...viva ciężarne!:)