Od momentu kiedy pierwszy raz zrobiłam to ciasto, wiedziałam, że będę do tego przepisu wracać. Powiem Wam szczerze, że recepturę przekazałami koleżanka ze studiów, a ja do końca nie pamiętając drugi raz robiłam już ciasto na oko (oczywiście przepisu nie zapisałam). Ogromnym plusem jest to, że mimo biszkoptowej, no może nieco cięższej niż biszkopt konsystencji nie potrzeba do jego zrobienia miksera. Co więcej ciasto prezentowane na zdjęciach było też robione w piekarniku, który nie miał niestety wskażnika temperatury- i to jest dowód, że jak się chce to można, a raczej, że łakomczuch zawsze znajdzie sposób! Spróbujcie! Im więcej owoców dodacie do masy tym ciasto będzie pyszniejsze.
Składniki :
- 5 jajek
- 1,5 szklanki mąki pszennej tortowej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3/4 szklanki cukru pudru
- papierówki – u mnie 7 sztuk, ale nie były zbyt duże
- borówki- 2 garści
Sposób przyrządzenia:
Jajka ubijamy za pomocą trzepaczki a od biedy widelca wraz z cukrem pudrem. Do masy dodajemy mąki i proszku do pieczenia. Mieszamy łyżką do uzyskania jednolitej masy. Mąkę najlepiej dosypywać porcjami. Jabłka obieramy i kroimy w grubsze plasterki. Tortownicę (u mnie 23 cm, ale jeśli macie większą dodajcie więcej jabłek) wykładamy folią aluminiową, smarujemy tłuszczem i opruszamy mąką. Przelewamy masę. Na całym cieście rozkładamy jabłka i borówki. Pieczemy w 185 stopniach przez 40-45 minut.
Moje ciasto jest nieco zarumienione, gdyż nie miałam termostatu i ciasto „złapało” na kolorze z wierzchu a w środku wymagało jeszcze obróbki termicznej. W trakcie pieczenia możecie sprawdzać patyczkiem czy ciasto jest już „suche”.