Najlepsze ciasto cytrynowe jakie jadłam. Pierwszy raz je próbowałam na jednym ze wspólnych gotowań naszego Slow Food Lubelskiego i się w nim zakochałam. Piekła go dla nas cudowna Ania z Anglii i zostawiła też dla nas przepis na szczęście. Były też scones i inne przysmaki, ale to ciasto utkwiło mi najbardziej w pamięci.
Upieczcie też, bardzo Wam go polecam ! :)
SKŁADNIKI:
- 100 g trzcinowego cukru pudru
- 100 g masła, miękkiego
- 2 jajka, lekko roztrzepane
- 150 g mąki orkiszowej/pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 łyżki mleka pełnotłustego
- skórka i sok z 2 cytryn niewoskowanych
- 50 g cukru pudru
Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Forme kesową (30 cm lub mniejszą ) wykładamy papierem do pieczenia.
W misce ucieramy za pomocą miksera cukier puder brązowy i masło, aż masa będzie jasna i puszysta. Następnie dodajemy jajka ciągle ucierając, zmniejszamy obroty miksera przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i miksujemy do połączenia składników. Na koniec dodajemy mleko i skórkę z cytryny, mieszamy.
Przekładamy ciasto do formy i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy około 35-45 minut do suchego patyczka.
10 minut przed zakończeniem pieczenia robimy syrop: podgrzewamy w rondelku sok z cytryny i cukier puder, doprowadzamy do wrzenia i wyłączamy.
Jeszcze ciepłe ciasto wyjmujemy z formy i nakuwamy je szpikulcem. Całość nasączamy gorącym syropem cytrynowym i zostawiamy do wystygnięcia.
Smacznego :)