Jak święta to muszą być pierniki, ale żeby były pierniki potrzeba czasu i chęci.
Moje pierniki wyglądały tak
A powstały z gotowego proszku
Dlaczego? już wyjaśniam.
U mnie nastał trudny czas, już tydzień przed świętami zaczął chorować syn, taki tylko stan podgorączkowy i lekko zaczerwienione gardło (jak powiedziała pediatra) i podała antybiotyk o szerokim spectrum działania. Mijał dzień za dniem i stan zaczął się pogarszać, syn przestał jeść, przesypiał większość dnia i jeszcze pojawił się ogromny nieżyt nosa. Potem obrzęk węzłów chłonnych na szyi i w wigilię wysypka na tułowiu. Pobiegłam do pediatry i dostałam skierowanie do szpitala. Całe święta przeleżałam z synem w szpitalu - rozpoznanie - mononukleoza. Temperatura zaczęła sięgać 40 stopni, non stop, przez 4 dni. Syn ciągle spał i walczył o każdy oddech, bo migdałki tak się powiększyły że całkowicie zablokowały gardło i krtań. Po tych czterech dniach przewieziono nas karetką do szpitala w Zabrzu. Wysypka zajęła całe ciało i była to wysypka krwotoczna. No i pojawiło się jeszcze kolejne podejrzenie choroby Kawasaki. Każdy kolejny dzień to kolejne badania, które wykluczały groźne podejrzenia i choroby. Stan zaczął się poprawiać, najpierw udrożnił się nos i drogi oddechowe wróciły do normalności, wysypka zaczęła się wycofywać. No to pojawiły się obrzęki, twarzy stóp o rąk. Kolejne badania i potwierdził się wynik że to mononukleoza. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do domu. Teraz rekonwalescencja 2 tygodnie i kontrolne badania w Zabrzu. Występują jeszcze bolesne węzły chłonne w pachwinach, a dzisiaj rano krwawienie z nosa. To jest jakiś obłęd.
Jeżeli ktoś z czytających ma doświadczenie z tą chorobą proszę napisać do mnie, bo jestem przerażona.