Znalazłam chwilę (nawet trochę dłuższą) na makijaż. A skoro jest to make up trochę inny niż na co dzień to jest to bardzo dobra okazja by się z Wami nim podzielić.
Poza tym jest tu kilka produktów, które tak naprawdę dopiero testuję.
I takim kosmetykiem jest podkład Bourjois Paris City Radiance . Użyłam go dopiero drugi raz i albo muszę się nauczyć nakładania go, albo nie jest to kosmetyk la mnie. Bardzo mocno podkreślił moje rozszerzone pory.
Na cienką warstwę podkładu Bourjois nałożyłam odrobinę podkładu mineralnego z Annabelle Minerals, a na sam koniec, żeby całość utrwalić zastosowałam puder ryżowy z Hean. I niestety, ale mimo to nie jestem z trwałości zadowolona. Po około 6 godzinach moja buzia jest już tak tłusta, że wstyd byłoby mi teraz gdzieś wyjść. Poza tym jakoś dziwnie mi się zciastkowały te podkłady i puder, nie jestem zadowolona z tego efektu.
Oczy. Jako bazy pod cienie użyłam wyżej wymienionego pudru ryżowego i pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń, cienie pięknie trzymają się na swoim miejscu. A pochodzą one z MakeUp Revolution Redemption Palette Romantic Smoked. Bardzo pozytywnie mnie ta paletka zaskoczyła, bo nie miałam co do niej zbyt dużych oczekiwań. A zdecydowanie zasłużyła na oddzielny wpis, który pewnie kiedyś się pojawi.
Poza tym na oczy poleciała kredka do oczu (chyba Rimmel) i tusz do rzęs Rimmel, który bardzo polubiłam. Odrobinę podkreśliłam rzęsy kredką z Lovely (chyba) i „tuszem” Rimmel.
A na ustach największe moje kosmetyczne rozczarowanie roku 2017, czyli super tania matowa pomadka Lovely w kolorze Milky Brown. Mogłabym sto lat pisać o tym, że jedyne co mi się podoba to jej kolor i na tym się jej zalety kończą.
Na dzisiaj to wszystko, już nie mogę się doczekać demakijażu, bo nie mogę patrzeć na tak wyeksponowane rozszerzone pory.
Kolejnym wpisem może będzie denko…