Gdzie to lato? Nie wiem, nie mam pojęcia i nie rozumiem, jakim cudem mamy już listopad. I to drugą połowę. Dopiero co był październik i początek studiów, teraz tylko przyciskanie, żeby zdążyć zrobić jakieś projekty, a to kolokwium, a to inne obowiązki na uczelni i wizja czegoś, co nazywa się
sesją, już na początku zimy.
Cooo.?!
Nie, ja protestuję! Chcę z powrotem wakacje i tą beztroskę, mimo, że całe przepracowane w restauracji i hotelu, to jednak inaczej. Może coś ze mną nie tak, ale...chyba nie chcę być dorosła. (:
Mam dla Was dzisiaj jedno z pierwszych wakacyjnych śniadań, genialnie mi się wspomina te upalne poranki, kiedy budziłam się specjalnie pół godziny wcześniej niż moja siostra, żeby zrobić jej po cichu surprise. I to wszystko bez pośpiechu. Wakacje, wróćcie!
Przepisu nie pamiętam, można sobie jedynie popatrzeć. :-D
Takie małe, okrągłe grubaski. Pamiętam, że były całkiem niezłe!
*PS Niedługo zawitają tutaj odchudzone wersje grubasów. Zima się zbliża, ale nie oznacza to, że trzeba zasypiać, jak ten niedźwiedź w sen zimowy. Czas na kolejne zmiany i dalsze robienie formy! Zapraszam już za kilka dni na coś ciekawego! :)