Już raz do recenzji tego miejsca podchodziłam, ale szybko zniknęła ona z tej strony (miałam ku temu powody). Teraz po dwóch latach od zmiany właściciela, powracam do Zimmer Caffe by powiedzieć Wam czy jest, czy nie jest smacznie. Jesteście ciekawi? No to zaczynamy!
Wystrój kawiarni jest przyjemny, wygodne brązowe kanapy i fotele, odkryta cegła, duże okna. Miejsce do posiedzenia i odpoczynku, gdyby nie jeden mały mankament... Zapach! Niestety w całej kawiarni śmierdzi, bo inaczej nazwać tego nie umiem, fryturą. Po dwóch godzinach tam moje włosy, szal, płaszcz i sukienka pachniały już tylko tłuszczem.
Ale pomimo tej niedogodności postanowiłyśmy zamówić co nieco! Piszę postanowiłyśmy bo we wczorajszej degustacji pomagały mi rewelacyjne dziewczyny (szczególne podziękowania dla Sówki, która najbardziej zaangażowała się w ocenianie)
Na początek zamówiłyśmy zupę-krem z brokułów i spaghetti naleśnikowe ze szpinakiem i kurczakiem.
Czas oczekiwania nie był wybitnie długi, na sali były chyba 3 kelnerki, więc wszystko szło sprawnie.
Ale przejdźmy do jedzenia.
Zacznę od mojej zupy. Cóż... Nie była to najlepsza kulinarna przygoda w moim życiu, zupa była słabo doprawiona (sól może by jej trochę pomogła) i była kwaśna, czuję, że ktoś srogo przesadził z kwaśną śmietaną... Ocena 2,5/5
|
Zupa brokułowa |
Spaghetti wyglądało spoko, duża porcja, ser na wierzchu i niestety kałuża tłuszczu.
Nie miałyśmy pojęcia skąd ten tłuszcz, wyglądało to jakby ktoś zlał wszystko z patelni razem z tym okropieństwem.
Po pierwszych widelcach Sówka za makaron dała 3,5/5 ale po dalszym jedzeniu ocena spadła do 3/5.
Pozwólcie, że na część wytrawną w tym miejscu spuścimy już zasłonę milczenia.
|
Spaghetti szpinakowe |
Czas na kawę i desery, czyli coś co tygryski lubią najbardziej!
Nasz wybór padł na niezawodne latte macchiato, dobrze znany mi deser z sernikiem mascarpone i malinami, i na gofry z lodami i bitą śmietaną.
Jeśli chodzi o kawę to dało się wyczuć, że zmieniono tu mieszankę kawy, ale nadal jest smaczna, choć jak dla mnie trochę za mała. Ale 4/5 możemy jej dać.
Desery... Sernik wymiatał jak zwykle co można było wywnioskować po zadowolonej minie Sówki :)
W sumie znam ten sernik i naprawdę zawsze jest dobry, polecam go z pełną odpowiedzialnością!
Gofry też polecam. Były chrupiące, słodkie i miały bitą śmietanę, nic co można zepsuć. Choć lody mi nie smakowały, nie wiem z jakiej firmy pochodzą, ale wiem, że nie jestem już jej fanką. Ostatecznie za desery dajemy mocna 4,5!
|
Latte macchiato |
|
Deser z sernikiem mascarpone |
|
Gofr z bitą śmietaną i lodami |
Ogólnie to miejsce robi dobre wrażenie, warto tam przyjść na kawę i desery, ale definitywnie odradzamy tamtejszych obiadów!
Rada dla właścicieli wyrzućcie dania wytrawne, zainwestujcie w odświeżacze powietrza i zmieńcie kartę bo ta, choć ładna jest mało czytelna.
|
Menu |
To tyle! Trzymajcie się ciepło i miłego, wiosennego poniedziałku!
|
I na koniec najpiękniejsza Ukrainka w Polsce, Marysia! |