Egzamin poszedł mi chyba dobrze i może uda mi się uniknąć kampanii wrześniowej.
Oczywiście chciałam być porządną studentką i dziś też namiętnie powtarzać rosyjski, ale nie oszukujmy się! Spacer był ważniejszy!
I tak spacerując i mając w głowie tylko i wyłącznie kawę, dotarłam do Po Co.
Chciałam tam iść od kiedy tylko się otworzyli, ale jak to u mnie bywa nigdy nie mogłam tam zajrzeć.
No ale w końcu się udało!
Miejsce jest bardzo stylowe, ma ciekawy klimat. Dużo drewnianych elementów, stoły z palet, kolorowe poduszki.
Od progu czuć pozytywną energię. Dookoła unosi się zapach kawy... mówiąc krótko idealne miejsce dla mnie.
Ale nie mogłam tam zostać dłużej, musiałam wziąć kawę na wynos. Zamówiłam latte.
Zdziwiło mnie pytanie, czy chce opcję za 5 złotych, czy za 9. Bo różnica nie polegała na wielkości,
a na jakości kawy. Oczywiście wzięłam tę za 9. I nie pożałowałam decyzji!
Dawno nie przygotowywano mi kawy z takim namaszczeniem i pasją. Widać, że Pan z Po Co, kocha to co robi ( i jest przystojny choć chyba nie powinnam tego pisać).
Dodam też, że zostałam nazwana inteligentnym człowiekiem, bo nie słodzę kawy. Słodzenie kawy to zło.
Ale przejdźmy już do smaku. I tu następuję moje kilku minutowe rozpłynięcie się...
Bo to latte było genialne! Mleko delikatnie spienione, kremowe. Espresso nieprzepalone z dobrych ziaren.
Nie przesadzę jak powiem, że było to najlepsze latte jakie przyszło mi pić! Przez cały spacer, mówiłam mojej przyjaciółce jakie ono jest świetne i muszę przyznać, że przegrała życie nie kupując też kawy dla siebie!
Przechodząc do oceny w gwiazdkowej skali daję 3,5 za kawę, miłą obsługę i pobudzenie do życia. Pełna czwóreczka będzie jak skosztuje dropa i herbaty :)
Naprawdę chwała tej kawiarni za to, że daję Bydgoszczanom porządną kawę!
I zapewniam jak tam jeszcze wrócę!
|
I dają wlepki!
|
|
Zdjęcie zawierało moją twarz, ale jest z nią tak źle, że musiałam ją wyciąć. Kubek prezentuję się ładniej! |