Dziś o naszej małej podróży kulinarnej do Grecji. W czwartek udało nam się odwiedzić Greeks, greckie bistro o którym słyszeliśmy już od długiego czasu. W sumie trochę wstyd, że tyle nam to zajęło, bo mieszkamy kilka minut spacerem od nich, ale jakoś zawsze byli nie po drodze.
Greeks to klimatyczne bistro, z biało-niebieskim wnętrzem, bazylią i oliwą na półkach i uśmiechniętą obsługą za barem. Jedyny minus, a w sumie zaskoczenie to wielkość sali, bo Greeks jest w środku malutkie, ale bardzo przyjemne!
Z wywieszonego nad barem menu wybraliśmy, trochę w ciemno, bo nie mieliśmy o tych daniach pojęcia, prasowaną pitę z wieprzowiną i pitę bifteki.
Jedzenie dostaliśmy bardzo szybko i jak się okazało robił je prawdziwy (przystojny) Grek.
Pita bifteki, czyli pita z mielonymi kotlecikami, które są specjalnie doprawiane, była według Matiego bardzo smaczna, mięso soczyste, fajne świeże dodatki i dobry sos tzatzyki. Szczerze te pozycję z karty polecamy.
|
Pita bifteki |
Moja prasowana pita, byłam jak dla mnie petardą, nawet Mati stwierdził, że żałuje, że jej nie wziął.
Chrupiąca pita, nadziana bakłażanem, papryką, mięsem, pomidorem i serem to było to. Oczywiście do niej też podano te pyszne tzatzyki, więc wszystko się zgadzało.
Warto wspomnieć, że porcję są naprawdę ogromne i ja niestety nie podołałam swojej i musiałam brać na wynos, ale miło jadło się ją na drugi dzień, nadal była pyszna.
|
Prasowana pita |
Cóż nie pozostaje nam nic innego, jak ocenić Greeks wysoko. Zasługują na to bo: mają bardzo miła obsługę, fajny klimat i wystrój w bistro, Greka kucharza i przepyszne, tanie jedzenie (za wszystko, plus napoje daliśmy 45 złotych).
Jeśli macie ochotę zjeść coś greckiego i się najeść to koniecznie się tam wybierzcie, my na pewno tam wrócimy!