Wekejszyn
Już było kilka wielkich powrotów. Ten mogę uznać za finalny. Zlepek niezbyt fortunnych wydarzeń w postaci dość poważnego oparzenia, które w zasadzie nie jest do końca zagojone po 5 tygodniach od wypadku, sesji i zapieprzu skutecznie uniemożliwiały mi jakiekolwiek ćwiczenia. A było tak pięknie, biegałam po te 5 km minimum. Do 31 maja.
Podczas gdy wszyscy są maksymalnie wysuszeni i gotowi na pokazywanie się niemal nago w miejscach publicznych ja raczkuję. Mogłabym Was trollować, że to zdjęcia z końca masowania, że niby luty albo inny styczeń i zara zaczynam wycinkę, żeby w lato móc prać na swojej ciężko wypracowanej tarce. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że moje nowiutkie bikini przeleży ten sezon w szafie - zakaz opalania, bo blizny. Także na zimę zdążę z poziomem bf na poziomie zero. Gdyby ktoś pytał - do końca nie wiem jak ten miesiąc opieprzania wpłynął na moje ciało, na pewno nie zapytam o to tanity.
A w misce mam...
Wspominałam już kiedyś co może tak naprawdę człowieka zmusić (niektórzy mawiają na to "zmotywować", bo to przecież brzmi ładniej, prawda?) - "włosy wypadające garściami, tłuszcz wylewający się z bluzki, czy niedopinający się rozporek". Raz w życiu moją motywejszyn było zdrowie, a właściwie szybki powrót. Bo na gojenie najlepsza jest dieta. Na zdjęciu obok widzicie coś, co piję dzień w dzień - zblendowany jarmuż, banan, jogurt naturalny + od niedawna również łyżeczka spiruliny, wtedy koktail nabiera zdecydowanie zielonej barwy, dzięki której żaden z waszych domowników nie ukradnie wam tego oto cuda (gwarantuję!). Jeśli boicie się jarmużu od razu zaznaczam, że nie ma on wyraźnego smaku, a jeśli nawet wmówicie sobie, że jednak tak jest to uwierzcie, że banan zabije wszystko po drodze.
Do tego różnego rodzaju zioła, pełno wody z imbirem, cytryną i trawą cytrynową. Pewnie to wszystko nic nie dało, ale zawsze dobrze mieć porządny kop w dupę, który popchnie do tych dobrych decyzji.
Nie do końca zagojona ruszyłam w sobotę na team wod, zakwasy trzymają mnie do teraz. Dzisiaj powtórka. Brakowało mi tego, cholernie. Dobrze jest wrócić.