Hej hej hej!
Znowu znacznie się spóźniłam - nowy wpis miał pojawić się bezpośrednio po mojej majowej wycieczce i miał jej dotyczyć, więc... przepraszam Was za to bardzo. Przepraszam też za to, że ten post nie będzie dotyczył wycieczki. Tak, jednak nie będzie fotorelacji. Nie robiłam zbyt wielu zdjęć, a na pewno nie na tyle dobrych, żeby Wam je pokazać. No i większość była zrobiona przez mój telefon, który musiałam oddać do serwisu. Reszta wpisów z mojej listy z pewnością się pojawi (oby, mam nadzieję!), a tymczasem przejdźmy do rzeczy.... Dzisiejszym tematem wpisu są moje postanowienia. Na miesiąc? Na wakacje? A może spóźnione postanowienia noworoczne? Nie mam pojęcia. Swoją drogą, myślę, że postanowienia noworoczne to taka bujda - prawie nigdy się nie sprawdzają (chyba nie znam nikogo, kto spełnił by swoje), zazwyczaj dotyczą mało znaczących rzeczy, takich jak "w tym roku zrzucę 15 kg!" (co w moim wypadku byłoby nieco niebezpieczne), no i... czy naprawdę potrzebujemy Nowego Roku (albo dnia - w znaczeniu słynnego "od jutra, jutro") żeby coś zmienić? Nie! Wystarczy trochę samozaparcia i chęci. Musimy też wyznaczać sobie realistyczne cele, żeby się zbytnio nie dołować. Przecież nie o to tu chodzi. Ach... i pamiętajcie, że dzisiaj jest wczorajszym jutrem :D
Dobrze, a teraz już naprawdę... do rzeczy!
1. Spędzać więcej czasu z bliskimi (i nie chodzi mi tu tylko o rodzinie)
To niekwestionowany numer jeden i zdecydowanie najważniejsze z moich postanowień. Myślę, że wszyscy mogliby się do niego dostosować. Ma to teraz dla mnie wielkie znaczenie, ponieważ dopiero po stracie bardzo bliskiej mi osoby dotarło do mnie, że nie wolno odkładać nam na jutro, na później osób, na których nam zależy. Ponieważ "jutro" lub "poźniej" może nigdy nie nadejść. Nie wiemy, kiedy tej osoby zabraknie, ile czasu nam pozostało. Z autopsji wiem, że odkładamy spędzanie czasu z bliskimi, dlatego, że nie chcemy myśleć, że może ich zabraknąć. Nie chcemy myśleć o tym, że "później" nie będzie. Nie chcemy dopuścić do tego, by ta myśl pojawiła się w naszej głowie. Niestety, taka jest prawda i musimy się z nią pogodzić. Jedyne co możemy zrobić, to poświęcać bliskim więcej czasu. Nowe motto? Kochaj dzisiaj, a nie jutro!
2. Nie marnować czasu.
To postanowienie jest ściśle powiązane z pierwszym, bo również chodzi tu o czas. Codziennie, gdy się budzimy, otrzymujemy bardzo cenne 1440 minut i to od nas zależy, jak je wykorzystamy. Pamiętajmy, że życie jest zbyt krótkie na nienawiść do siebie i innych i marnowanie czasu, który płynie bardzo szybko i tak naprawdę nie mamy go zbyt wiele.
3. Nie daj się.
Nie daj się czemukolwiek się zdołować, zasmucić, wytrącić z równowagi, oddalić od celu - po prostu: nie daj się i walcz o swoje! Nie poddawaj się i wierz w siebie.
4. Uśmiechać się.
Bo nie warto marnować życia na smucenie się. Najpiękniej się wygląda, gdy się uśmiecha, no i nigdy nie wiemy, kto może kochać się w naszym uśmiechu :)
5. Wyzdrowieć.
Z tym to akurat nie mogą się wszyscy uświadomić (i całe szczęście! największemu wrogowi bym temu nie życzyła!). Innymi słowy: wyjść z tego bagna, pokochać siebie i "mieć wywalone" na jedzenie i wagę. Kostka czekolady nie doda mi przecież 123445857575 kg i nie zamienię się w wieloryba (bez urazy dla wielorybów! są super!), prawda?
6. Pokonywać swoje lęki i słabości.
No, tu akurat nie trzeba niczego tłumaczyć. Ostatnio zapisałam się na zajęcia taneczne, mam też oficjalne pozwolenie na ćwiczenia, więc rozpoczynam przełamywanie barier i wyrabianie jakiejś kondycji.
Do zapamiętania: Twoje ciało potrafi więcej niż myślisz!
Na dzisiaj to chyba tylko tyle :) Obiecuję, że w najbliższym czasie będę pojawiać się już częściej - niech tylko skończy się ten szkolny wyścig szczurów!
XXX