Dzisiaj na śniadanie był słynny omlet Kaiserschmarren. Ostatnio wielokrotnie się u Was pojawiał, więc jest i u mnie ;) Na nogi nie powala, staniki nie latają ;p W smaku nie jest jakiś przepyszny, ale to może być też moja wina, bo lekko mi się przypalił, a w środku jeszcze (chyba) nie był do końca gotowy.
Czekoladowy omlet cesarski z makiem, cynamonem, jabłkiem i domowymi dżemami
Btw. Zabawne, że dżemy bez cukru, beż żel-fiksów i innych cudów mają o wiele lepszą konsystencję od tych z cukrami żelującymi.
A dzisiaj dalszy ciąg nauki. Marzę o porządnym biegu po tym wszystkim, ale raczej nic z tego - najpierw muszę dobrze oczyścić nos (jak tego nie zrobię góra 3 razy to już jestem chora, serio. A ostatnio w ogóle tego nie robiłam, więc... pora zacząć ) i pozbyć się bólu gardła. Witaj, jesieni!
Wczorajszy dzień był okropny. Dzisiaj nie zaczęłam go lepiej, więc...
Głupia, głupia, głupia. Muszę wziąć się w garść.