Bardzo lubię spędzać czas w kuchni, jednak pomimo, że jestem raczej życiową perfekcjonistką (muszę wszystkie rzeczy ustawiać prosto, w równych odległościach od siebie, nienawidzę np. jak ktoś ściąga buty i nie ustawia ich symetrycznie... albo jak kosmetyki w łazience stoją otwarte albo tyłem do przodu (najgorzej!) -mam sporo dziwactw... Postanowiłam zrobić takiego posta na luzie, dzisiaj wyjątkowo dużo czasu spędziłam w kuchni i cały dzień śmieję się z siebie..
Co robię takiego dziwnego? Może znajdą się ludzie podobni do mnie! ^^
1. To już na pewno wiecie, bo przyznałam się do tego w
[tym] poście - jem z garnka... Oszczędzam na zmywaniu. Rano gotuję sobie w nim wybrane warzywa/mięso, zjadam owe śniadanie, nie myję, tylko wstawiam do lodówki. W okolicach obiadu wyjmuję, znowu coś tam gotuję (ewentualnie tylko odgrzewam), jem i wstawiam z powrotem. Jak wygląda moja kolacja możecie się domyślić ;D
2. Wyrzucam malutkie ząbki czosnku, bo twierdzę, że nie opłaca się ich obierać.
3. Brzydzę się surowych ryb... Nie potrafię dotknąć surowej ryby. Kiedy kupuję np. łososia ktoś za mnie musi go umyć i przełożyć np. do naczynia żaroodpornego, jeśli jestem akurat sama w domu to niestety nie mogę sobie upiec rybki. Na szczęście z innym mięsem nie mam takiego problemu, bo byłabym ...biedna.
4. Kiedy nie mam nic do zjedzenia na szybko, wyjadam oliwki ze słoika.
5. Boję się puszek. Jestem bardzo chaotyczna i nieostrożna i często zdarza mi się czymś skaleczyć, mam sporo blizn na palcach od noża, a także właśnie puszek - przy ich otwieraniu zdarzyło mi się zahaczyć palcem o ostrą krawędź, dlatego teraz obchodzę się z nimi jak z jajkiem. A najchętniej otwieram je poprzez kuchenne rękawice.
6. Co do mojej "chaotyczności", to równie często jak przeciąć palca zdarza mi się poparzyć. Zwykle zapominam, że naczynia, w których gotuję, piekę czy smażę są również gorące....zawsze mam malutką nadzieję, że jednak nie są i poradzę sobie bez rękawicy. Nie wspomnę już, że kiedyś wylałam na siebie garnek wrzątku i musiałam jechać do szpitala z poparzeniem II stopnia.
7. Nigdy nie stosuję takiej temperatury pieczenia, jaka jest zalecana. Zawsze ustawiam "na oko" pomiędzy 170 a 210 stopni i nigdy nie wiem w jakiej dokładnie temperaturze coś piekę. Po prostu na bieżąco sprawdzam, czy moja potrawa jest już gotowa.
8. Zamiast kulturalnie otworzyć opakowanie np. wiórek kokosowych nożyczkami, wbijam w nie nóż w przypadkowym miejscu i robię dziurę. Jest to bardzo niewygodne i niepraktyczne, ale nie dorobiłam się jeszcze nożyczek w kuchni.
9. Po kupieniu nowej rolki ręczników kuchennych używam ich do zmywania każdej najmniejszej plamki. Kiedy się kończą, bardzo je oszczędzam i okazuje się, że taka rolka jest jednak bardzo wydajna. Myślę, że nie tylko ja tak mam i to nie tylko z ręcznikami kuchennymi... ;D
10. Nienawidzę obierać pieczarek. Kocham je jeść i kiedy jestem w sklepie i widzę pieczarki, to nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie kupić, mam w głowie sporo pomysłów na ich użycie, jednak wiem, że będę musiała poczekać, aż mama albo ktoś znajomy mi je obierze. Jeśli już na prawdę jestem zmuszona obrać pieczarki, robię to bez użycia noża- palcami, pod bieżąca wodą, bo tym sposobem skórka sama odchodzi, niestety wtedy marnuję sporo wody.
Niestety nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale na pewno coś by się znalazło ...Miłego wieczoru! :)
P.S....też otwieracie lodówkę kilka razy w ciągu dnia, z nadzieją, że pojawi się tam coś nowego?