Przepraszam Was za kolejną przerwę na blogu, ale najpierw była sesja... jedna z gorszych w moim życiu ;< a potem na 10 wyjechałam do krajów beneluksu...o czym informowałam Was na moim
[fanpage'u - www.facebook.com/alpacasquare]zapraszam do polubienia, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście -
[klik]
obiecałam Wam post z relację z wyjazdu - co jadłam, jakie ciekawe jedzenie można dostać za granicą... ale pod wpływem chwili wpadł mi do głowy całkiem inny pomysł, na post o tym, co poprawiło moje samopoczucie... a ostatnio było z tym różnie, bo zaczęłam wprowadzać różne produkty, skończył mi się kwas solny... jak wiecie choruję na Hashimoto, Gravesa-Basedowa i niedoczynność tarczycy, przez co długi czas czułam się bardzo źle, byłam słaba, miałam siłę tylko na to, aby leżeć w łóżku, męczyło mnie dosłownie wszystko, nie miałam apetytu... na szczęście udało mi się dojść do stanu, w którym mogę normalnie funkcjonować, wychodzę rano z domu o 8 i wracam czasem ok 19, mając jeszcze energię, by uczyć się na kolejny dzień i nie czuję się gorsza, inna ze względu na swoją chorobę- o to 4 rzeczy, które mi w tym pomogły:
1. Kwas solny - nie bez powodu jest na pierwszym miejscu. Pisałam już o nim w poście
[tarczyca a trawienie i kwas solny]. Kwas solny jest niezwykle ważny podczas trawienia, bez niego nie jesteśmy w stanie strawić dokładnie np. kawałków mięsa. Niestrawione resztki przechodzą przez jelita, źle wpływając na ich pracę, spowalniając metabolizm, zatruwając nas toksynami, poprzez zaleganie niestrawionego pokarmu w jelitach. Wypróżnianie staje się nieregularnie, my czujemy się słabiej, mamy mniej energii, czujemy się ociężali, z wielkim brzuchem. Kwas solny biorę już od ponad roku (firma now food, betaine + hcl, do kupienia np. na allegro lub iherb.com- dużo taniej). Zaczynamy od jednej kapsułki podczas posiłku (z mięsem) i sprawdzamy, czy nie mamy po nim zgagi (pieczenia w przełyku). Jeśli nie, do następnego bierzemy dwie. Jeśli dalej nie ma, to 3 itd. Jeśli przy np. 4 pojawi się już pieczenie w przełyku, zostajemy przy 3 kapsułkach do posiłku.
Jakiś czas temu skończyły mi się kapsułki, a na przesyłkę z nowym opakowaniem musiałam jeszcze czekać. Zostałam na kilka dni bez kwasu solnego, próbowałam ratować się octem jabłkowym (2 łyżki octu na pół szklanki wody 30 min przed posiłkiem - pobudza wydzielanie kwasu solnego) jednak okazało się to zbyt słabe. Przez te parę dni przypomniałam sobie jak to było, zanim zainteresowałam się leczeniem niekonwencjonalnym. Było tragicznie. Byłam ospała, ociężała, nie miałam apetytu. Dobrze czułam się tylko, jeśli zjadłam małą porcję gotowanych warzyw z kawałkiem mięsa. Ale psychicznie czułam, że potrzebuję więcej, chcę się najeść.
Imbir świetnie działa na stabilizację poziomu cukru we krwi - można dodać świeży lub sproszkowany do gotowych dań, np. do warzyw - nadaję ostrości, podobnie jak pieprz czy papryczka chilli, a także można zetrzeć na tarce lub drobno pokroić 2-3 cm kawałek do herbaty.
2. Stabilny poziom cukru we krwi - jeśli czujesz się ospały/ospała po posiłku, nie masz w ciągu dnia energii, to warto zastanowić się, czy nie pochłaniamy za dużo cukru, przez które nasza trzustka wariuje. Insulina to bardzo ważny hormon wydzielany właśnie przez trzustkę i pozwolę sobie stwierdzić, że wpływa na samopoczucie praktycznie tak samo jak hormony tarczycy. Kiedyś jadłam bardzo dużo zbóż i nabiału- owsianka, jogurty, kasze, chleb, makaron... nic dziwnego, że w końcu mój poziom cukru we krwi nie był stabilny. Po przejściu na paleo, ograniczyłam także owoce (oprócz grapefruitów i pomarańczy) - zarówno surowych, gotowanych jak i suszonych - to wszystko cukry! Nie kupuję żadnych przetworzonych produktów z cukrem w składzie, syropem glukozowo-fruktozowym, lecytyną, soją, glutenem, błonnikiem, emulgatorami, stabilizatorami, konserwantami etc. - produkty, które kupuję mogą mieć co najwyżej w składzie wodę, sól. Stabilny poziom cukru we krwi wpływa na hormony żeńskie, regularny i prawidłowy okres, ogólnie równowagę hormonalną, stan włosów, paznokci -
niestabilny poziom cukru we krwi jest bardzo często przyczyną wypadających włosów! Aby uzyskać stabilny poziom cukru we krwi, należy ograniczyć ilość spożywanych produktów z wysokim IG - owoce w każdej postaci za wyjątkiem cytrusowych, zboża - makarony, chleb, kasze, ryż, nabiał, alkohol, szczególnie piwo i kolorowe drinki, nalewki, słodkie wina, jeść więcej białka i tłuszczu - mięso, ryby, jaja (jeśli je tolerujemy), oliwa z oliwek, kokos, awokado - z drugiej strony tarczyca do prawidłowej pracy potrzebuje węglowodanów, więc nie można przesadzić w drugą stronę - 2 szklanki porcji owoców dziennie nie powinno zaszkodzić, należy jednak jeść je rozłożone w ciągu dnia, nie na raz i zawsze z dodatkiem tłuszczu np. sałatka z owoców z awokado, z dodatkiem oleju kokosowego, wiórków kokosowych, kremu kokosowego, smoothie na mleku kokosowym. Dobrym źródłem węglowodanów jest także gotowana/pieczona marchewka, burak czy batat - są to warzywa z dosyć wysokim indeksem glikemicznym.
![](https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/a7/0a/35/a70a35445fffdf36b9eb282d942b6cf5.jpg)
z 75 mcg letroxu przeszłam najpierw na 50 mcg letroxu i 6,25 mcg thybonu, a następnie na 0,5 grain NDT rano i 0,25 grain po południu - NDT kupiłam
[tutaj] - bez recepty, niestety podobno w niektórych województwach nie przechodzi przez urząd celny, ja otrzymałam przesyłkę bez problemu, po ok 3-4 tygodniach (śląsk)
3. Zmiana leczenia niedoczynności tarczycy - zmiana najpierw z euthyroxu na letrox (letrox nie ma laktozy, której chorzy na Hashimoto często nie tolerują), później dołączenie syntetycznego T3, a następnie przerzucenie się na naturalny hormon - NDT - Natural Dessicated Thyroid - w końcu poczułam, że żyję... letrox strasznie mnie otępiał, powodował, że wegetowałam, choć wydawało mi się, że już jest ok... Jeśli w czymś tkwimy bardzo długo, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że robimy coś źle, tylko po prostu przywykamy do tego złego stanu rzeczy...
o NDT pisałam w
[hitach roku 2014]o syntetycznym T3 i eutyroxie
[tutaj] i
[tutaj]pokarmy, na które możemy mieć nietolerancję, jeśli nie tolerujemy glutenu - tzw. reakcja krzyżowa - są to m. in. ryż, drożdże, owies, quinoa, kukurydza, ziemniaki, jajka, krowie mleko, ser, kawa, czekolada, sezam - więcej informacji
[tutaj] 4. Protokół autoimmunologiczny i wykrycie nietolerancji pokarmowych - kiedyś jadłam wszystko. Pomimo, że starałam się zdrowo, to z perspektywy czasu wiem, że bardzo sobie szkodziłam. Na śniadanie owsianka + kawa z mlekiem, na deser kanapki z szynką i pomidorem, na obiad makaron/ziemniaki z kotletem w panierce, na deser paczka zbożowych ciastek, a na kolacje znowu kanapki. W między czasie jakieś owoce, suszone lub surowe np. z jogurtem. Byłam święcie przekonana, że jem zdrowo, że jest dobrze. Nie czułam tego, że coś jest nie tak. Dopiero po zatruciu helicobacterem, zaczęłam czuć się bardzo źle. W końcu trafiłam na informację o diecie przy Hashimoto, o tym jak zboża i nabiał szkodzą w XXI wieku. Nie wierzyłam. Ale nie miałam nic do stracenia i po 3 miesiącach męki stwierdziłam, że spróbuję. Odstawiłam gluten. Czułam, że byłam uzależniona, ale udało mi się go wyeliminować i tak o to już nie jem go prawie 2 lata. Później był nabiał, poszło łatwiej. Odstawiłam w końcu także ryż i kasze i wszystkie produkty bezglutenowe, które były w głównej mierze oparte na mące kukurydzianej - która jak się okazało szkodziła mi tak samo ze względu na podobną budowę do glutenu, którymi to zastępowałam owsiankę, chleb i makaron. Przeszłam więc na dietę paleo. Ale nie czułam większej poprawy, dopóki nie zaczęłam brać kwasu solnego. Następnie przeszłam na protokół autoimmunologiczny -
[więcej o protokole]. Dowiedziałam się, że nie toleruję także kawy - na drugi dzień miałam okropne bóle jelit, nie miałam apetytu i czułam się, jakbym się czymś zatruła, do tego miałam straszne koszmary w nocy, jeśli to miało związek ;D -nie toleruję też orzechów - na drugi dzień czułam, jakbym ważyła 100 kg więcej, a trawienie zatrzymało się.... Obecnie moja dieta to warzywa, mięso, ryby, kokos i jego "pochodne" - mleko, wiórki, krem, chipsy, zdrowe tłuszcze. Co jem możecie znaleźć w zakładce
[przepisy] i
[paleo photo diet] - choć w niektórych przepisach znajdziecie jeszcze jajka, na chwilę obecną je odstawiłam na dłuższy czas, aby z powrotem je wprowadzić i sprawdzić reakcję.