No i pozamiatane. Po jesieni. Znikł gdzieś cały ten światłocień, żółcienie i purpury. Zabłąkane końcówki serii z jesiennego sezonu przegania po ulicach wiatr. Nagie drzewa odstraszają jak nagie manekiny. Wyprzedaży jednak nie będzie…
I już pierwsza niedziela Adwentu za nami. W domu, jak co roku targi o to, kto zapali pierwszą świecę na adwentowym wieńcu. Wygrywa, jak zwykle, najmłodszy. Siedział przy stole z przygotowaną w dłoni zapałką jeszcze zanim zaczęłam podawać obiad.
Ten właśnie pierwszy tydzień lubię szczególnie. Tyle w nim jeszcze spokoju i już radosnego oczekiwania. Potem wszystko ulega przyspieszeniu. A przecież ma to być oczekiwanie. Zgoda, niekoniecznie bierne, a choćby z rękami ubielonymi mąką i pachnącymi piernikiem, (no dobrze, cebulą i śledziami też...) ale jednak bliżej mu (powinno być) do refleksji, spokoju i wyciszenia… Pomyliła się nam kontemplacja z konsumpcją… Pogubiliśmy się. Dlatego jednym z cichych postanowień na najbliższy czas – działać wolniej, ciszej, spokojniej. Nie narzekać, robić swoje, lepiej się zorganizować. Przecież w końcu może być inaczej. Make it possible :-)*
Początek Adwentu to też ostatni moment na listy do Świętego. Najbardziej lubiłam te pisane odręcznie, z rysunkami, wyklejankami z gazet i błędami ortograficznymi. Wiele z nich udało mi się zachować – na bezpieczne, dla ujawnienia właściwych adresatów tych listów, potem. Choć, jeśli przyjąć, że to do naszych skrzynek emaliowych spływają dziś wiadomości z linkami do marzeń, można założyć, że po wierze w Świętego pozostały już tylko gruzy.
I chociaż lawirowanie i kombinacje alpejskie służące jej podtrzymaniu jak najdłużej, były - przyznaję, męczące - to dziś mi ich brakuje. Odzywa się we mnie samej także, nostalgia do czasów, gdy dylemat dotyczący istnienia Świętego Mikołaja był kwestią najtrudniejszą do rozwiązania.
Dziś, na pożegnanie jesieni, i chwilę przed bożonarodzeniowymi inspiracjami - przetwory z pigwy: pyszny syrop, pigwa kandyzowana i galaretka z pigwy.
*wpis nie zawiera lokowania produktu
Pigwa kandyzowana
Składniki:
2 kg owoców pigwy (lub owoców pigwy z nalewki) 2 kg cukru
grubszy kryształ do obtoczenia owoców
Przygotowanie:
1. Owoce pigwy czy pigwowca myjemy (owoce pigwy dokładnie pozbawić włosków).
2. Usuwamy gniazda nasienne, kroimy w plasterki o grubości 5mm, wrzucamy do rondla i zasypujemy cukrem.
3. Owoce z cukrem odstawiamy na kilka godzin, co pół godziny delikatnie mieszamy. Owoce puszczą sok, cukier w dużej mierze powinien się rozpuścić.
4. Następnie owoce wraz z sokiem bardzo powoli zagotowujemy i gotujemy na bardzo małym ogniu 5 minut. Mieszamy, całkowicie studzimy.
5. Owoce wraz z syropem zagotowujemy jeszcze 4-5 razy i gotujemy za każdym razem po kilka minut, każdorazowo studzimy.
6. Gdy w większości plasterki pigwy będą szkliste, koloru karminowego, a syrop będzie gęsty odlewamy go, a owoce obtaczamy w grubym cukrze krysztale i rozkładamy na papierze do pieczenia by obeschły.
7. Po kilku godzinach zamykamy szczelnie, przechowujemy, podjadamy i rozdajemy.
Przepis na pigwę kandyzowaną pochodzi od Basi. Basienko, dziękuję za tę i wiele innych inspiracji :-)
Syrop z pigwy
Powstaje jako produkt uboczny kandyzowania. Z myślą o tym, do składników wymienionych powyżej, dodałam laski wanilii. Uzyskałam w ten sposób syrop z pigwy z wanilią, idealny do zimowej herbaty.
Galaretka z pigwy
Składniki:
2 kg owoców pigwy (lub owoców pigwy z nalewki) ok ½ kg cukru
Przygotowanie: