Nie wiem czy zdarzyło się Wam koczować na lotnisku. Mnie tak, nawet kilka razy. Nie jest to najprzyjemniejsze uczucie zwłaszcza kiedy jest się głodnym. Nocowałam również w kilku przy lotniskowych hotelach. I nie było to najfajniejsze doświadczenie, chociaż wszyscy wiedzą, że kocham hotele.
Dlatego ciesze się, że nigdzie indziej tylko u nas, w Krakowie, wreszcie lotnisko zyskało partnera, którego nie powstydziły by się największe porty lotnicze Europy. Hilton Garden Inn Krakow Airport.
Lotnisko, chociaż jeszcze w remoncie, już zyskało na atrakcyjności. Zawsze kiedy tam jadę, czy w celach podróżnych, czy kogoś odebrać czy właśnie jadąc na kolację degustacyjną, mam wrażenie, że wjeżdżam do strefy chillout i komfortu. Czas spowalnia, gorąc buchający wieczorem od nagrzanej płyty betonowej lotniska przypomina o bliskich i dalekich eskapadach. Czuje odprężenie na całym ciele i lekkie podekscytowanie. Czuję, jakbym jechała na wakacje.
Hilton Garden Inn Krakow Airport uderzył mnie swoją przestronnością. Wysokie sufity, pięknie zaaranżowany ogród na dachu, bezpośrednie przejścia do lotniska, przeszklenia, stonowane, ciepłe kolory. Niezwykle przestronne pokoje, z dużymi łóżkami bez łączeń i niesamowicie wygodnymi materacami podbiły moje serce. I cisza. Absolutnie nie zakłócona niczym cisza. Nie słychać żadnego remontu, ciężkie kotary odcinają drogę światłu, umożliwiając niczym niezmącony sen.
Zanim jednak wtuliłam się w miękką pościel a mój kręgosłup poczuł wyraźną ulgę miałam okazję wziąć udział w kolacji degustacyjnej. Menu "wchodzi" w sierpniu więc macie szansę na jego spróbowanie w najbliższym czasie.
Jak na hotel jest totalnie niestandardowe oraz innowacyjne. Nic w tym dziwnego ponieważ Miłosz Kowalski - Executive Chef jest finalistą światowej klasy konkursu Salone Culinare w Birmingham (brązowy medal) i uczestnikiem prestiżowego programu Iron Chef UK. Swoje doświadczenie kulinarne zdobywał m.in. w Anglii w restauracjach mogących poszczycić się gwiazdka Michelin’a i AA Rosette.
To wszystko widać na talerzu w doskonałych połączeniach smaków prostych ale idealnych. Na zakąskę w hotelowym lobby do zimnej lampki Proseco podane zostały: Kiełbasa swojska, śliwka wędzona, figa, orzech, miód, gruszka, wieprzowina chilli, trawa cytrynowa, bliny z kawiorem i śmietaną.
Dla mnie absolutnym faworytem były bliny.