Szczerze mówiąc nie wiem kim są Carl & Bart ale wiem na pewno, że lokal o takiej nazwie położony przy ulicy Ks. Meiera 26 (teraz zaczyna się paniczne szukanie gdzie to jest) ma wszystko to, w czym klient restauracji może się zakochać.
Ładny wystrój, włoską kuchnię, duży wybór piw, świetny zakres cenowy, fantastyczną obsługę kelnerską (serio, możecie iść się nauczyć jak powinien wyglądać sprawny i miły serwis kelnerski), duże porcje i naprawdę smaczne jedzenie.
Jak już Wam wielokrotnie pisałam, lubię knajpki, które nie znajdują się w centrum tylko na osiedlach lub wioskach - jak u mnie Malinowy Anioł czy En Plato, a o których z dumą można powiedzieć "taak znam, to na mojej dzielni". Może to sentyment po Warszawie, która zaskoczyła mnie tym, że to co nie w centrum to jest najsmaczniejsze i najpopularniejsze a lokalizacja ma drugie znaczenie. Tak samo jak i tu.
Bo zjeść można na przykład świetną tapenadę z czarnych oliwek jako "czekadełko" zanim na stół wjedzie w dość odważnej formie bo z grillowanymi warzywami, kozim serem i pesto rosso (12,90 zł): bruchetta. Albo krewetki duszone na maśle z grzankami w ziołach i sałatką vinaigrette (17,90 zł). W obu przypadkach palce lizać. Do tego piwko z kolekcjonerskiej karty i można by tak siedzieć bez końca. Bo sama przystawka nie dość, że sycąca to jeszcze ładnie podana i zwyczajnie: dobra.
Przyznam szczerze, że podchodząc do kolejnych zamówionych potraw byłam już na wpół najedzona i chociaż moje tagliatelle z salsiccią i szpinakiem w sosie serowym (23,90 zł) było tym, co tygryski lubią najbardziej nawet bardziej niż flambirowany stek z polędwicy wołowej (47,90 zł) to w całości się nie zmieściło i z nieukrywaną przyjemnością zabrałam je na wynos. Razem z deserem: tiramisu ! O jeju ale byłam szczęśliwa dnia następnego, kiedy z nieukrywanym lenistwem odgrzałam makaron i poprawiłam pysznym, lekkim, z fantastyczną masą i nie za mocno nasączonym kawą - Tiramisu.
Być może nie jest Wam po drodze, może ktoś z Borka Fałęckiego nie wybierze się na TĄ stroną Krakowa (Krakusi tak mają) ale powiem Wam jedno: jeżeli szukacie miejsca gdzie Wasze dzieci będą mogły swobodnie się pobawić a Wy zjeść naprawdę dobre, ulubione przez wszystkich włoskie jedzenie i nie zostać z pustymi kieszeniami, to proponuje obrać azymut na restaurację Carl & Bart.