Kraków osiadł przysadziście warstwami liści. Tonę w rozsypujących się błękitach Chagalla. W wietrze czuję, jak ulatuję poza ociężałe wytyczne domów, jak powietrzne kobiety Marca z "Zakochanych nad miastem" albo "Spaceru". I tylko jedne dłonie mogą utrz...