Bywają wieczory mrukliwe, z niebem upstrzonym wilgotnym szronem. Spod rozmokłego śniegu, w wątłym świetle latarni wystają rachityczne, płożące odnóża irg i berberysów. Nie chce się nawet z nikim zamieniać słów (bo i na co można by je pozamieniać, skoro...