Zapraszam za ocean, tym razem głównie na mix zdjęć! ;-)
Wszystko duże- duże lotnisko, duże auta, duzi ludzie, duże opakowania proszku do pieczenia, ale za to... małe butelki z piwem ;-) Pierwsze spostrzeżenia, pierwszy kontakt z miastem. I nieustanne wrażenie każdej nocy, że to miasto WCALE nie śpi (jak ja tu zasnę?? ciągle słychać sygnał karetek, dźwięki z lokali, odgłosy rozmów, ...) - ale przecież w takim mieście szkoda czasu na sen... :-)
" I want to be the part of it, NEW YORK, NEW YORK!"
Tam nie ma możliwości, aby się nudzić. Wielki Central Park, w którym z racji rozmiaru nietrudno się zagubić, ruchliwy Times Square, gdzie przeważają turyści z aparatami, zwyczajny Bronx, gdzie turystów z kolei brakuje. Szeroka plaża przy oceanie, gdzie głównie relaksują się Portorykańczycy i Meksykanie, odpoczywający z wielkimi magnetofonami przy uchu; cała masa rozmaitych parków, parczków, skwerków - no i ogromnych drapaczy chmur. Mix kulturowy, mix językowy.
Miasto jest całkowicie zakorkowane, ale sieć metra jest wspaniale rozwinięta i kto nie ma potrzeby, ten auta wcale nie używa. A turyści? Przewodnik do ręki i zwiedzamy! Mimo to, że miasto jest ogromne, to wędrując po nim z przewodnikiem nie zgubimy się, szczególnie na Manhattanie, gdzie jest bardzo regularna siatka ulic - od wschodu na zachód biegną ulice, a od południa na północ aleje.
Miasto mnie zauroczyło kompletnie... Mimo, że kocham przyrodę i natury mieszczańskiej raczej nie mam, to Big Apple zawładnął mną ;-)
Kto tam kiedyś zawitał, z pewnością będzie chciał tam jeszcze powrócić..... I tak na prawdę, tylko jedna rzecz psuje to wszystko - konieczność posiadania wizy, aby tam zawitać...