Marchewkowe pralinki z ziarnem kakaowca i migdałami
VEGAN
Po zabieganym dniu nic nie działa lepiej niż relaksujący seans w kuchni. Taka praca pozwala się wyciszyć, ukoić zszargane nerwy oraz pozbierać krążące w głowie myśli do kupy. Gotując, często nie koncentruję się na wykonywanej czynności, bujając w obłokach. Owszem, czasem bywają przypadki zgubne w skutkach dla przygotowywanej potrawy, ale nie tym razem. Misja: pralinki została zakończona powodzeniem, stan harmonii ducha osiągnięty, a produkt uboczny trafił do lodówki - zapomniany. Odnaleziony dopiero późnym porankiem, podczas błądzenia w poszukiwaniu pierwszej strawy. Marchewkowe pralinki - idealny towarzysz deserowy, uczestnik drugiego śniadania lub nocny niezbędnik głodnego maturzysty - aby żołądkowi stało się zadość o każdej porze dnia.
Przepis:
(ok. 6 pralinek)
- 130 g marchwi
- 2 świeże daktyle (lub 3 suszone, wcześniej namoczone)
- 4 łyżki płatków owsianych
- 3-4 łyżki amarantusa ekspandowanego
- 1 łyżka mielonego siemienia lnianego
- 1,5 łyżki ziaren kakaowca
- 1 łyżka posiekanych migdałów
- ok. 20 g płatków migdałów
- przyprawy: cynamon, mielony kardamon i goździki
Marchew obieramy, ścieramy na drobnych oczkach, odstawiamy na sitko i odstawiamy na chwilę. Daktyle siekamy nożem i razem z płatkami i siemieniem mielimy w blenderze lub młynku do kawy. Marchewkę dokładnie odciskamy z soku i dodajemy do masy. Przyprawiamy, dodajemy amarantus i mielimy do uzyskania kleistej konsystencji. Dodajemy posiekane migdały i ziarno kakaowca i bardzo dokładnie mieszamy. Płatki migdałów wysypujemy na deseczkę, lekko rozdrabniamy tłuczkiem. Zwilżonymi dłońmi formujemy z masy kulki i obtaczamy w migdałach. Wkładamy na kilka godzin do lodówki.
Mam nadzieję, że nikt nie zaniepokoił się moim porannym niebytem, ale to bujna wyobraźnia wymknęła się spod kontroli. Nowe koncepcje i plany powstają jedno za drugim, a ewolucja przez duże "E" stała się drugim imieniem tego bloga. Póki co - miłego (smacznego) popołudnia! :)