Pamiętam niedziele, w które każdego tygodnia chodziliśmy do kościoła a po powrocie dom pachniał gotującym się rosołem. Tata zagniatał ciasto na makaron (z mąki z młyna i wiejskich jaj) i rozwałkowywał je wielkim, starym, drewnianym wałkiem. Gdy mama wy...