Nigdy nie myślałam, że znajdę w kuchni swój kąt. Na śniadanie zwykle jadłam płatki z mlekiem, na podwieczorek czekoladę, na kolację kanapki z serem i wędliną. Zero wysiłku, zero kreatywności. Kulinarna nuda, której w końcu miałam dość.
Wzięłam sprawy i składniki w swoje ręce. Zaczęłam mieszać, kroić, piec, smażyć, gotować, miksować... I poczułam, że jestem w domu. Dwie lewe ręce zaczęły współpracować, a efekty tejże współpracy będziecie mogli zobaczyć właśnie tutaj. Mam słabość do owoców, nabiału i kwiatów. Przepadam również za wszelkimi produktami wegańskimi, choć nawet wegetarianką nie jestem, bo kurczaka mogłabym jeść codziennie.
Tak więc... kuchcenie czas zacząć!