Wczoraj narobiłam sobie niesamowitej ochoty na curry. Ta mieszanka przypraw dostała nawet rolę w jednym z moich dzisiejszych snów... Gdy człowiek śni o jedzeniu, to chyba poważny znak, żeby włączyć do menu coś smacznego. Jeśli jest to równie zdrowe jak w/w przyprawa południowo-azjatycka, zdecydowanie nie powinno się mieć oporów przed rozkoszą dla podniebienia.
Głównym składnikiem curry jest kurkuma. Hamuje ona rozwój komórek rakowych, pozytywnie wpływa na działanie wątroby. Może nawet chronić przed udarem! Oprócz niej znajdziemy również imbir, który ja osobiście uwielbiam i często przyprawiam nim herbatę. Poprawia on krążenie krwi, działa przeciwgrzybicznie i przeciwwirusowo.
Curry pobudza wydzielanie endorfin, więc polecam mieć tę mieszankę w kuchni. Być może zostanie naszą alternatywą dla czekolady. :)
Składniki na 4 porcje:
2 woreczki ryżu brązowego
4 jajka
4 + 3 łyżeczki curry
400ml wody kokosowej
3 pomidory
bazylia
pieprz trójkolorowy
Ryż ugotować według instrukcji na opakowaniu. Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę, po czym dodać 4 łyżeczki curry i ubijać jeszcze przez chwilę. W osobnej misce wymieszać ugotowany ryż z wodą kokosową i żółtkami. Połączyć masę delikatnie z pianą. Rozgrzać suchą patelnię na średnim ogniu. Nałożyć cztery łyżki surowego dania, wybierając od dna, ponieważ ryż opada. Mieszać na patelni, aż jajko się zetnie i ryż stanie się sypki. Dołożyć kolejne kilka łyżek masy i powtarzać wszystkie kroki aż do pustej miski. Doprawić resztą curry, jeszcze chwilę mieszając. Zdjąć ryż z ognia i przełożyć do miseczek lub na talerze. Pomidory i bazylię posiekać, udekorować każdą porcję. Dla mnie danie było niewystarczająco pikantne, więc doprawiłam je jeszcze za pomocą młynka z pieprzem trójkolorowym, ale nie jest to obowiązkowe.
Buzia szeroko, lecą endorfiny!
Przepis bierze udział w akcji: