Do prozy Doroty Masłowskiej miałam dwa nieudane podejścia. Wiem, że Wojna polsko-ruska wywoływała achy i ochy, ale – parafrazując klasyka – jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca. Po tych próbach uznałam, że nie po drodze mi z Masłowską. Aż tu nagle wpad...