Zakupy nie owocne, ale udane. Co prawda nic sobie nie kupiłam, ale pa licho! Jakie ja dobre lody zjadłam :D Mega słodkie, mega ciężkie...takie prawdziwe. A mianowicie chałwowe z Sowy. Dawno nie dostałam tak ogromnej gałki...geniusz ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest tu jakiś fan ciasta francuskiego? Ja go bardzo nie lubię, dla mnie jest suche i nijakie. Niestety często spotykam się z wyglądającymi pysznie nowościami, właśnie z owego ciasta. To cudo upatrzyłam w Biedronce, pakowane w oddzielne folie, co osobiście uważam za bardzo praktyczne.
Praktyczność, praktycznością, ale co ze smakiem?
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Ładne, przejrzyste opakowanie, a w nim 8 francuskich bułeczek/ciasteczek.
Jak już mówiłam, ciasto francuskie to kompletnie nie moja bajka, ale mam słabość do tak pakowanych bułeczek więc...biere! :D
Każde ciasteczko pakowane jest oddzielnie, co sprawdza się w drodze i jest lepsze pod względem zachowania świeżości. Bułeczki maja bardzo krótki termin ważności, więc nie jest to produkt długoterminowy. Niby wyglądają ładnie, ale coś jest w nich podejrzanego...tak moi drodzy, czekolada...
Smak: Kto jadł 7 Days? To pytanie chyba nie powinno paść, bo nie znam osoby, która przynajmniej raz w życiu tego sztucznego cholerstwa w ustach nie miała. Ciasto jest identyczne, suche, sztuczne i nadmuchane. Nie dobre, jednym słowem.
Myślałam, że całą tą niezbyt miłą sytuację wynagrodzi krem, a tu...figa babo! Kremu, czekolady czy czegokolwiek po prostu nie ma! Ciastko jest w 1/2 puste i lekko liźnięte czekoladą (chyba, bo nie smakuje jak prawdziwa czekolada). Zjadłam jedno ciastko, a reszta powędrowała do domowników. W sumie im też jakoś specjalnie nie smakowało...pieniądze zmarnowane.
Podsumowując:
4/10
Cena - ok. 7 zł Biedronka
Czy kupię ponownie? - Nie