Coraz więcej osób idąc do sklepu wybiera jajka z wolnego wybiegu co nieco mnie cieszy. Jednak jajka z chowu klatkowego oraz ściółkowego nadal pojawiają się na półkach naszych sklepów i bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy co tak naprawdę kupuje.
Co tak naprawdę kupujemy?
Najpierw zastanówmy się nad pierwszą rzeczą: W dzisiejszych czasach po jajka chodzi się do sklepu, nie do rolnika (chociaż są i takie przypadki). Nim zobaczymy jajka, tak naprawdę widzimy opakowanie i cenę.
"O wow! 3 zł za 10 jajek biorę!" Super. A przeczytałeś co jest napisane na opakowaniu?
Istnieje 5 rodzajów jajek:- chów klatkowy
- chów ściółkowy
- wolny wybieg
- ekologiczne
- kupione we własnym zakresie (np od sąsiadki, która ma własną kurkę lub sami ją posiadamy)
Opakowanie i cena
To właśnie ta kwestia pierwsza do nas trafia. Wolimy wziąć np 10 jajek niż 6. Normalne, ekonomiczne zachowanie. Widzimy na opakowaniu nadruk z wesołą zdrową kurą na zielonej trawie, w tle śliczna ferma. Szkoda tylko, że realia są inne.
Sugerujemy się również ceną. Jeśli w sklepie pojawi się przecena to nie patrzymy jakiego pochodzenia są jajka.
Liczy się wnętrze
Druga sprawa to to co kryje się w środku opakowania. Wow! to jajka. Tylko jakie?
Jajka pozyskiwane od kur na skalę przemysłową są zazwyczaj czyściutkie, równe i mają jednolity kolor. Ich znak rozpoznawczy to oczywiście nadruk na skorupce. Powyższa ilustracja pokazuje nam jaką informację możemy otrzymać z analizy numeru skorupki.
Co jest we wnętrzu wnętrza?
Białko, żółtko, chalaza... długo by wymieniać jeśli chodzi o biologiczny punkt widzenia.
O korzyściach i wadach jedzenia jajek powiem kiedy indziej, dziś chce się skupić na innej rzeczy.
Nieświadomość. Oto całe wnętrze jajka i problem.
Niestety ale nawet kupując jajka z wolnego wybiegu czy chowu ekologicznego nie ratujemy życia kurek. Nadal narażone są one na śmierć, tortury czy cierpienie. (Dlatego napisałam we wstępie, że nieco mnie cieszy, gdy ktoś kupuje jajka z wolnego wybiegu. To zawsze coś lepszego niż chów klatkowy, jednak nie tak dobre jak pozyskanie jajek od samej kury, gdy widzimy jak hasa sobie po polu i długie pazurami w glebie.)
Powyższa tabelka obrazuje ważne dla nas informacje.
Chów klatkowy:
- kury trzymane są w klatkach o wymiarach kartki A4
- zwierzęta często mają połamane nogi i skrzydła ze względu na zbyt małą klatkę
- kurom przycina się dzioby, aby nie raniły się nawzajem oraz z szaleństwa nie raniły samych siebie
- kurczaki płci męskiej mieli się żywcem, są gazowane, wrzuca do pojemników, gdzie są duszone lub zabija w sposób niehumanitarny. Koguty są niepotrzebne w tym "biznesie", dlatego się je uśmierca
- kury zazwyczaj żyją krótko
Chów ściółkowy:
- kury mają trochę więcej miejsca, jednak nadal żyją w ścisku
- podobnie jak w chowie klatkowym przycina się im dzioby, same łamią sobie skrzydła oraz nogi
- tak naprawdę niewiele różni się od klatkowego
Wolny wybieg:- kury mają więcej przestrzeni jednak nadal uważane są za maszyny produkcyjne
- niepotrzebne zwierzęta są zabijane
Chów ekologiczny:- kury mają o wiele więcej miejsca
- zwierzęta nadal uważane są za maszyny do produkcji
Poza tym chciałabym wspomnieć, że większość z wymienionych wyżej zwierząt dokarmiane jest specjalnymi mieszankami, które w składzie mają np sterydy przyspieszające wzrost kury (związki te trafiają do organizmu ludzkiego i nie są trawione. W związku z czym transkrypcja materiału genetycznego odbywa się według ich białka. Przykładem są cechy żeńskie występujące u chłopców i szybkie pojawienie się miesiączki u nawet 7letniej dziewczynki), zawierają też białka zwierzęce oraz proste mieszanki witaminowo-mineralne. Sterydy są bardziej przyswajalne z mięsa tych kur niż ich jaj.
Tutaj chcę poprosić Was o obejrzenie poruszającego filmu obrazującego realia naszych jajek:
KLIK!
Tak więc apeluję! zastanówcie się nim wybierzecie jajka z półki na sklepie. Może macie znajomych, którzy mają własny kurnik? Może macie możliwość ściągnięcia jajek ze wsi od znajomej babci? Może warto? Warto. Więc do swojego wielkanocnego koszyczka włóżcie 3 jajka od sąsiadki niż 10 tych ze sklepu.
Ode mnie
Jestem laktowowegetarianką. Nie jem mięsa w tym ryb, żelatyny, żelek i produktów zawierających podpuszczkę (krowi enzym), jednak piję mleko, które w szklanym 5litrowym baniaku moja rodzina ściąga od rolnika niedaleko miasta. Jem jajka, które dostaje od sąsiadki lub babci. Jem twaróg, który własnoręcznie wyrabia pewna Pani, a ja ściągam go od czasu do czasu przez znajomą.
Tak naprawdę nie ma w tym wielu kombinacji, a mam pewność, że jem zdrowo, a przez moje jedzenie nie cierpi żadne zwierzę.
Nie przestałam jeść mięsa aby nie robić z żołądka cmentarza. Potrzebowałam odmiany w życiu. Jednak nie toleruję niehumanitarnego traktowania zwierząt. Ich zabijanie nie miało wpływu na mój wegetarianizm, ale porusza mnie to jako człowieka.
I co z tego? W sklepie szybciej dostanę jajka.
Jesteś tym co jesz. Więc nie bądź łatwy, szybki w wyczerpaniu i niezdrowy.