Papugi symbolizują egzotykę i erotykę. Od wieków malarze sięgali po te barwne ptaki, aby pokazać je w towarzystwie nagich kobiet i dodać wizualnej pikanterii. Z pewnością dlatego stały się obserwatorami zdarzeń przy placu d’Arezzo. Kolejna powieść popularnego pisarza powinna być reklamowana jako kontrowersyjna. Schmitt pisze odważniej, wręcz obscenicznie, wyzbywa się konwenansów i pisze ocierając się (nota bene!) o opisy rodem z powieści erotycznych.
W „papugach…” z pozoru banalne zdarzenie staje się punktem zapalnym opłakanym w skutkach ciągu zdarzeń. Mamy do czynienia z listami miłosnymi wysyłanymi do mieszkańców kamienic usytuowanych przy brukselskim placu d’Arezzo. Treść korespondencji brzmi niewinnie; „Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisano: Ty wiesz kto”, jednak odsłania zawiłość relacji międzyludzkich. Poznajemy ludzkie namiętności, perwersję i wszelkiego rodzaju układy seksualne. Josephine zdradzająca męża z kobietą, mąż zdradzający żonę z mężczyzną i vice versa. Para homoseksualistów(Tom i Nathan), która pragnie być ze sobą akceptując swoją wzajemną niewierność. Para nastolatków (Quentin i Albane) ucząca się radzenia sobie z emocjami i dojrzewaniem, dystyngowana dama lubiąca szlachetne kłamstwa i towarzystwo swojej papugi. Jest też Ludo, człowiek aseksualny, który nie odczuwa pożądania poza tym do niezdrowego jedzenia. Na kartach powieści spotykamy też Patricię nieakceptującej swojego ciała, Hypolite’a – ogrodnika (zakochanego w Patricii) i jego karłowatego pomocnika, którzy są obserwatorami wielu zdarzeń. A także córkę Hypolite’a Isis, której dociekliwość jest nad wyraz silna jak na jej kilkuletni wiek.
W powieści Schmitta brak „normalnej”, szczęśliwej rodziny. Każdy ma kogoś na boku, każdy zataja swoją prawdziwą naturę. Można by pomyśleć, że świat składa się z ludzi, którzy tradycyjne układy związkowe i seksualne uznali tylko dla dobra ludzkości. Ot, aby przetrwał gatunek! Fabuła powieści nabiera tempa, gdy Tom i Nathan odkrywają, że obaj dostali listy identycznej treści i żaden z nich ich nie napisał. Od tego momentu zaczyna się ich prywatne śledztwo. Czy im się uda wytropić „gołębicę” dowiesz się czytając „Papugi z placu d’Arezzo”. Zdradzę, że koniec jest zaskakujący, a listy miały zupełnie niewinne pobudki.
Eric Emmanuel Schmitt nie obyłby się bez nawiązań religijnych. Nawet pisząc książkę o samotności, o relacjach międzyludzkich, zakłamaniu, żalu i wyrzutach sumienia, o niezgodzie na przyjętą przez społeczeństwo „normalność” sięga po sferę sacrum. Pięć rozdziałów zatytułowane zostały kolejno „Zwiastowanie”, „Magnificat”, „Responsorium”, „Dies irae” i „Lux Perpetua”. Każde z nich jest ściśle związany z religijnością maryjną. Każdy z tytułów jest ściśle związany z losem postaci, który ich spotka. W Zwiastowaniu mieszkańcy placu otrzymują listy miłosne i jest to zwiastun nadziei. Ludzie zaczynają typować kto mógłby być Tym Kimś, a przede wszystkim poznajemy bohaterów. Magnificat jest już tropieniem wielbiciela i wychwalaniem jego przymiotów. Może skrytym, ale pełnym napięcia.
Responsorium to oczekiwanie odpowiedzi od strony potencjalnego wielbiciela. Widzimy szerzej ich związki, ich uwikłania, ich porażki, nadzieje, wyrzuty sumienia. Dies Irae z łaciny Dzień Gniewu daje nam wgląd do ich umysłów. W tym rozdziale dzieją się największe obnażenia dusz. Ludzie stają w prawdzie kogo kochają, kto przeżyje, a kto umrze (niekoniecznie z miłości). Lux Perpetua to w tradycji katolickiej „światłość wiekuista”. Ostatni rozdział pokazuje nam imprezę sąsiedzką odbywającą się na placu d’Arezzo. Wtedy widzimy jak na dłoni to do czego doprowadziła z pozoru nie winna treść listu. Kto czeka na nowe życie, a kto opłakuje śmierć. Kto jest szczęśliwy z tego co ma, a kto jest pogodzony z tym czego mu zabrakło. Widzimy wtedy balans między szczęściem i rozpaczą. Tylko „gołębica” wysyłająca listy miłosne jest zawiedziona z obrotu spraw.
W mojej ocenie: 3,5/5