lody: jeżyny, banany, rozmaryn, syrop klonowy.
tak już mam. jak kocham, to całą sobą. przez lata te słowa nie potrafiły przejść przez moje gardło. teraz nic nie smakuje tak dobrze, jak razem.
znowu na mojej skórze kolejne historie. nie mam w sobie umiaru, na szóste piętro kamienicy na Sienkiewicza idę na herbatę, a wracam z foliami na ramionach.
wróciłam z Barcelony. i chociaż nie pojechałam tam dla siebie i to nie moje vibes, bliżej mi do surowej Skandynawii niż roześmianych Hiszpanów, to wdzęczna jestem za każdy promień słońca, który tam chłonęłam i za wszystkie figi, które tam zjadłam i wszystkie kilometry, które przeszłam.