Kiedy wczoraj wrzuciłam jego fotkę z pytaniem, jaki warzywny składnik w sobie skrywa, przekopaliście chyba cały ogródek. Ale pominęliście jedną grządkę.
Ech, jak ja lubię Was czasem zaskoczyć.
Nim zdradzę tajemniczego bohatera dziesiejszego przepisu powiem tylko, że na blogu gościł już w
owsiance i
gofrach. Doskonale sprawdza się jako zagęszczacz do sosów, gulaszy i zup. Jest niesamowity sam w sobie, na surowo i pieczony w całości. Można dodać go do koktajli i wypieków bez obawy o zmianę smaku (chociaż lodów na jego bazie nie odważyłabym się
chyba zjeść).
Dlaczego nikt z Was nie wpadł na... kalafiora?