Jest to najszybsza tarta jaką kiedykolwiek robiłam - idealna na niezapowiedzianych gości. Przygotowanie zajmuje 30 minut. Co prawda trochę oszukuję przy cieście, bo przecież ma być "na szybko", ale efekt końcowy jest bardzo zadowalający. Tarta nie tylko smakuje, ale też oszołamiająco pachnie. Co jeszcze? Samo ciasto jest uniwersalne i z powodzeniem może służyć jako baza do innych tart, nie tylko na słodko.
Składniki:
Na ciasto podstawowe:
1,5 szklanki mąki
0,5 kostki masła lub margaryny
3 łyżki cukru (w wersji na słodko; na słono 1 łyżka lub wcale)
1 jajko
szczypta soli
Do położenia na tartę:
budyń śmietankowy
mleko
3 gruszki
mały granat
Na kruszonkę:
niepełna łyżka masła
wiórki kokosowe
Goście w drodze, zatem do dzieła! Limit czasu: 30 minut. Wszystkie czynności spisuję po kolei, aby zdążyć,
Rozgrzewam piekarnik do 200 stopni.
Wszystkie składniki na ciasto wrzucam do miski i energicznie zagniatam dłonią, aż powstanie gładka kulka. Teoretycznie masła do ciasta kruchego nie powinnam dotykać ciepłą dłonią, ale ponieważ goście za chwilę będą, nie mam czasu.
Smaruję spód formy do tarty tłuszczem i palcami równomiernie rozprowadzam na niej ciasto. Pamiętajcie, aby zrobić troszkę wyższe brzegi, bo podczas pieczenia opadną. Kiedy ciasto jest już rozpłaszczone w formie, dziurkuję je widelcem. Formę z tak przygotowanym ciastem wstawiam do zamrażalnika na 5 minut - jeżeli Wam się nie śpieszy, wstawcie kulkę ciasta do lodówki na pół godziny i potem przełóżcie do formy.
W czasie kiedy ciasto się chłodzi, obieram owoce i kroję w plasterki.
Wyjmuję ciasto z zamrażalnika i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Spód tarty podpiekam, aż się lekko zarumieni na złoty kolor - ciasto jeszcze raz wróci do piekarnika, więc nie spiekajcie go a pierwszym razem za bardzo, wystarczy, że nie będzie surowe - u mnie jest to około 10 minut, ale kontrolujcie.
Przyrządzam budyń prawie zgodnie z opisem na opakowaniu - używam mniejszej ilości mleka (około 1 i 1/3 szklanki) aby był bardziej gęsty. Wyciągam ciasto, układam na nim owoce i zalewam budyniem.
Kokosową kruszonkę podpatrzyłam u Magdy. Zakochałam się w tej kruszonce. Niecałą łyżkę masła, ugniatam palcami z wiórkami kokosowymi. W razie potrzeby dosypuję wiórek - dążę do tego aby uzyskać konsystencję podobną do mokrego piasku. Najlepiej jeżeli masło jest miękkie - dużo szybciej się rozgniata. Gotową kruszonką posypuję tartę.
Tartę wsuwam ponownie do piekarnika i piekę z termoobiegiem, aż kruszonka stanie się złota.
Goście wchodzą, a ja ich witam zapachem domowego ciasta i gorącą tartą. I to wszystko w super ekspresowym tempie.