Kochani jeśli będzie tu dużo błędów itd wybaczcie mi. Jestem dziś umordowana. Bo jak nie urok to….. Dość co mój biedny Filip 2 tydzień męczy się z łuską gipsową po złamaniu kostki, to jeszcze dzisiaj mu coś do oczka wpadło. Wydawało mi się, że będzie ok bo wyciągnęłam rzęskę , ale potem zaczął trzeć, oko napuchnięte, czerwone. Nie chciał oczka otworzyć , pokazać nic. Więc bum jedziemy na POZ. Z POZ sru na SOR , z SOR-u sru na oddział okulistyczny. A tam czekanie…czekanie. Na koniec na szczęście Pani Doktor – cudowna kobieta – cierpliwa, opanowana z podejściem do dzieci. Musiała się nagadać do Filipa. Jako tako po wyciu, płaczu histerycznym udało się jakoś zbadać to biedne oko. Mam nadzieję, że jutro jak FIlipek wstanie oko będzie normalne….. Bo mam dość ! Ale teraz wróćmy do buft. Czemu taka nazwa? Nie wiem 