Kobiece profile na Instagramie zapełniały się w ostatnim czasie wieńcami: albo tradycyjnymi, świątecznymi z igliwiem w roli głównej lub pobocznej, albo delikatnymi, subtelnymi plecionkami z bibułki - swoistymi dziełami sztuki, które wyszły spod ręki założycielki marki Folkisz. I mnie zauroczyły, a że znalazłam rolkę połyskującej, białej bibuły, robiąc porządki przedświąteczne... musiałam spróbować swoich sił. Dawno nie było wpisu w ramach "moja inspiracja". Pora to nadrobić!
Nie znam się na bibułkarstwie, zaznaczę od razu, nie brałam żadnych lekcji, nie uczestniczyłam w żadnych warsztatach (choć Folkisz takowe prowadził - może kiedyś uda mi się wybrać!), a poniższa instrukcja to kurs korespondencyjny mojego mózgu z rękami. Działam tak od dziecka: wpadam na jakiś pomysł i nie szukając gotowej instrukcji, sama wymyślam, jak co zrobić. Czasem kończy się to różnie, czasem łatwiej byłoby uczyć się na cudzych błędach, ale ten typ tak już chyba ma. Zapewne więc istnieje lepszy sposób na zrobienie wieńca z bibuły (albo czyniący go bardziej trwałym, bo moja propozycja jest delikatna, nie odporna na dzieci i inne ciekawskie stworzenia, które lubią podziwiać... namacalnie), niemniej ten idealnie sprawdzi się na te kilka dni przed Świętami (lub przy innej uroczystej okazji), gdy nie zdążyliśmy zamówić profesjonalnego, a marzy nam się dekoracja prosto z IG. Do dzieła więc!
materiały:
- bibuła (czy gładka, czy karbowana to nie ma znaczenia; w przypadku braku można spróbować z... chusteczkami higienicznymi albo papierem toaletowym - jeśli nie jest przesadnie kolorowy