Herbatka góralska to wynalazek, który zna każdy. Zapytałam moją babcię, góralkę lat… kobiecie się wieku nie wypomina, czy ona bądź jej mama znały takie coś? Zarówno babcia, jak i prababcia zajmowały się kuchnią zawodowo. Karmiły ludzi, gotowały, organizowały dostawy i poruszały się w czasach, kiedy wojna lub ustrój słusznie miniony robił lekki bajzel w dostępności towarów, więc kobiety w mojej rodzinie, niejednokrotnie dokonywały cudu zaopatrzeniowego. Mimo tego nie przypominały sobie, żeby coś takiego jak „herbatka góralska” było czymś tradycyjnym.
Owszem wstępowały przypadki wódki z pieprzem lub czosnkiem na katar lub bóle brzucha, pędzono bimber i inne wynalazki, ale żeby ja marnować w herbacie? Dzisiejsze wersje „herbatki góralskiej” to herbata z dużą ilością alkoholu. Jak mylicie górala z marynarzem, to herbatka jest z rumem, a jak coś wam świta, że górale jednak dalej od morza to dajcie śliwowicę. Na Krupówkach dostaniecie herbatę podłego gatunku z dolewką paliwa rakietowego i podłej wiśniówki. Taka mała dygresja – nie pijcie wina grzanego na Krupówkach. Uwierzcie mi i nie pijcie.
Wróćmy do naszej góralskiej herbatki. Jest to wynalazek wybitnie rozgrzewający, niektórzy przypisują mu właściwości magiczne oraz znam jedną panią, która po spożyciu pewnej ilości herbatki, prawie zgodziła się wyjść za mąż za typa podłego z imienia i natury. Herbatkę należy spożywać w kulturalnych okolicznościach, może być ognisko, powrót z mroźnego spaceru lub romantyczny wieczór przy kominku. Osobiście odradzam ognisko, bo wstępuje ułańska fantazja i możecie być świadkami wydarzenia: „Ja nie przeskoczę przez ognisko??! Ja??!!”. Herbatkę bardzo łatwo zrobić w domu, zdradzę wam mój sposób i polecam go na długie jesienne wieczory, które za chwile przejdą w zimowe wieczory, więc raczenie się herbatą jest uzasadnione zdrowotnie i kulturowo.
Potrzebujemy (na litrowy dzbanek):
- 0,7 litra dobrej jakości czarnej herbaty
- 150 ml wiśniówki
- 50 ml miodu
- 50 ml soku z malin
- 50 ml soku z cytryny
- 20 sztuk rodzynek
- 3 plasterki pomarańczy
- 2 plasterki cytryny
- 4 cm imbiru obranego i pokrojonego na plastry lub kawałki
- kilka sztuk goździków (około 8-10)
- 4 laski cynamonu
- 2 gwiazdki anyżu (można pominąć)
- 4 ziarna czerwonego pieprzu.
Przygotowanie:
Rodzynki zalewamy wiśniówką i zostawiamy na 30 min. Na suchej patelni prażymy goździki, cynamon, anyż i pieprz. W dzbanku układamy imbir, dodajemy sok z malin i cytryn oraz uprażone przyprawy. Zalewamy czarną herbatą. Dodajemy miód i wiśniówkę wraz z rodzynkami. Wrzucamy plasterki cytrusów. Mieszamy i próbujemy. Można dodać więcej miodu, soków, wiśniówki według własnego gustu i smaku. Pijemy bardzo ciepłe.
Post Herbatka góralska pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.