W początkach mojego gotowania natknęłam się na typa, który miał być miłością mojego życia, a okazał się miłością swojego życia i to na dodatek miłością dość toksyczną. Był szefem kuchni, genialnym i kreatywnym, ale niestety słabości zwyciężały. Zanim przebolałam swoją głupotę i pogodziłam się z faktem, że nie dla mnie romantyczna miłość w scenerii garów, typ nauczył mnie technik, smaków i posługiwania się nożem. Nauczył mnie również, że ważne jest doprawienie, że przyprawy to nie tylko sól, pieprz i suszone zioła. Na zerwaniu związku wyszłam lepiej niż większość koleżanek, po złamanym sercu została mi fascynacja przyprawami, podczas gdy koleżankom zostawały dzieci i kredyty na mieszkania. Pewnie niektórzy z was widzieli moją półkę z przyprawami – 186 słoików pełnych aromatów z całego świata. Jestem strasznie wybredna, jeśli chodzi o przyprawy i ze zgrozą czytam listy składników na torebkach. Większość mieszanek robię sama. Ponieważ mamy październik i małymi krokami zbliża się zima i Boże Narodzenie, pomyślałam, że pokażę wam moją mieszankę przyprawy do pierników. Aromatyczna, wolna od syfu i mająca w sobie samo dobro, a nie wytwory typu cukier farbowany karmelem. Podam wam ilość składników na średni słoiczek. Może dużo, ale wierzcie mi, jak ją zrobicie, to będziecie przemycać ją wszędzie – do pierników, dyni, jabłeczników, musów, będziecie wąchać ją dla samej przyjemności.
Ja mam młynek do przypraw i moździerz, ale nie martwcie się – sam moździerz wystarczy, a ten możecie kupić w internecie lub Ikei za około 30 zł. Robienie mieszanki wymaga cierpliwości, ucierania i wyrabia „bajceps”, ale te wszystkie wysiłki będą skutkowały spektakularnym efektem. Jeśli macie młynek i używacie go do przypraw, to uważajcie przy mieleniu goździków, cholery potrafią zapaskudzić cały młynek.
Potrzebujemy:
- 20 łyżek mielonego cynamonu
- 10 łyżek mielonego imbiru
- 2 łyżki ziaren kolendry
- 2 łyżki wyłuskanych ziarenek kardamonu zielonego
- 1 łyżka wyłuskanych ziarenek kardamonu czarnego (opcjonalnie)
- 1 łyżka gałki muszkatołowej
- 1 łyżka ziaren czarnego pieprzu
- 2 łyżki ziaren ziela angielskiego
- 2 łyżki goździków
- 4 gwiazdki anyżu
- ½ szklanki dobrej jakości brązowego cukru
- ½ łyżeczki soli
Zacznijmy od tego, że ilością każdego składnika możecie manewrować. Jeśli lubicie bardziej korzenny smak dodajecie więcej cynamonu i goździków, jeśli przyprawa ma być aromatyczna i pikantna – więcej imbiru i pieprzu. Jeśli nie zdobędziecie przypraw do mieszanki w całości, możecie kupić w wersji zmielonej. Na końcu podam wam linki do sklepów, w których zamawiam. Przyprawy wychodzi sporo, więc możecie się z kimś podzielić. Ja swoją przechowuję w szczelnie zamkniętym pojemniku, w suchym i ciemnym miejscu. Na 1 kg mąki daję 4-5 łyżek przyprawy i wtedy mam bardzo aromatyczne ciasto i w całym domu jeszcze długo pachnie pierniczkami.
Wszystkie przyprawy mielimy bądź ucieramy na puch. Najlepiej robić to partiami. Jeśli mamy gałkę muszkatołową w całości to ścieramy ją na drobnej tarce. W misce połączcie przyprawy, cukier i sól. Sól przedłuży ważność przyprawy, a brązowy cukier złagodzi ostrość i doda karmelowego posmaku. Przed wsypaniem przyprawy do słoika, na jego dno wsypcie warstwę surowego, białego ryżu, to zapobiegnie zawilgoceniu. Przed każdym użyciem przyprawy podgrzewam ją na suchej patelni, to sprawia, że aromat jest jeszcze bardziej intensywny. Mam malutką patelenkę do prażenia przypraw i prażę absolutnie każdą przyprawę, dobrze im to robi.
Zapytacie, do czego użyć domowej przyprawy korzennej? Jesień sprzyja jabłkom, śliwkom, dyniom, gruszkom, herbacie z miodem i cytryną, ciasteczkom korzennym, deserom rozgrzewającym. Szczypta takiej przyprawy dodana do gulaszu wynosi go na inny poziom. Dodanie odrobiny do zupy pomidorowej robi ze zwykłej pomidorówki wielkie łoł. Próbujcie, mieszajcie, szukajcie złotej proporcji, znajdźcie radość w mieszaniu, próbowaniu i odkrywaniu. Dzięki temu szarówka za oknem będzie przytulniejsza.
Post Domowa korzenna przyprawa do piernika pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.