Ależ to jest zaskakujące danie. Niby naleśnik, a bardziej skłaniający się ku pasztetowi. Ujmujący delikatnością i chrupkością. Tort wątrobiany pieką ukraińskie panie domu, składają go cierpliwie i by właściwie połączyć wszystkie warstwy na samej jego górze kładą książkę:)
Ja ten element pominęłam, do sosu, którym naleśniki są przekładane, dodałam pokrojonego drobno świeżego ogórka, a po konsumpcji już wiem, że jeszcze lepiej sprawdziłby się kiszony. Tort wątrobiany to klasyk kuchni ukraińskiej. Wróciłam właśnie z ekscytującej smakowo podróży po kraju naszych sąsiadów i zazdroszczę im obfitości oraz dumy z narodowej kuchni. Jedzą tam pysznie, tanio i lokalnie.
Ukraińcy kochają podroby i potrafią się nimi właściwie obchodzić. Mózg grillują, język pieką, a uszy smażą. Człowiek oblizuje się z zachwytem i prosi o przepisy. Od poznanej na wakacjach Julii wzięłam ten na tort z wątróbki. Powiedziała, że robi najlepszy, dała precyzyjną instrukcję, ja wykonałam i poczęstowałam gości, którzy wpadli do męża na imieniny. Bardzo przypadł wszystkim do gustu.
Składniki:
- 600 g surowej wątróbki
- 3 jajka
- 3 łyżki oliwy
- 4 cebule
- 3 łyżki mąki
- szklanka mleka
- duży jogurt naturalny
- mały majonez
- natka pietruszki
- 3 ząbki czosnku
- sól/pieprz
- 4 ogórki
- pestki granatu do dekoracji
- łyżka posiekanego koperku do dekoracji
Wątróbkę umyć, osuszyć, przełożyć do blendera. Dodać jajka, mąkę, mleko, przyprawy, cebule i zmiksować na gładką masę. Jogurt połączyć z majonezem, posiekanym czosnkiem i pietruszką oraz pokrojonym ogórkiem. Z ciasta smażyć naleśniki, tak samo, jak klasyczne. Odkładać je lekkiego przestudzenia. Każdy naleśnik posmarować sosem i przykryć kolejnym plackiem. Wierzch posypać koperkiem i pestkami granatu. Schłodzić przez 2-3 godziny.