Poranek, który rozpoczyna się prośbą o wypełnienie miejsca w żołądku. Nie jestem przygotowana, nie mam ulubionych bułek, białego sera i tylu jajek, by usmażyć jajecznicę. W lodówce czeka kilka łyżek ugotowanej w soku jabłkowym kaszy jaglanej, którą dawkuję dzieciom zimą wierząc w jej odpornościowe wsparcie. Mam pomarszczone jabłko i otwartą butelkę z mlekiem nadającym się do natychmiastowego zużycia.
Z tego zestawu błyskawicznie powstaje plan na placuszki z kaszy jaglanej i jabłek. Propozycja zyskuje uznanie wyrażane wciąż podsuwanymi talerzami po dokładkę. Takie śniadanie jest najlepsze. Zrobione z resztek, które udało się uchronić przed zmarnowaniem.
Składniki:
- pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- jajko
- szklanka mąki
- pół szklanki mleka
- jabłko
- pół łyżeczki cynamonu
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- owoce. migdały i miód do dekoracji
- olej do smażenia
Kaszę wymieszać z mlekiem, dodać mąkę, proszek do pieczenia, cynamon. Zmiskować. Jabłko pokroić w kostkę. Wmieszać do ciasta. Na patelni rozgrzać olej. Na gorącym układać po łyżce ciasta. Smażyć z obu stron na małym ogniu przez kilka minut do zarumienienia.