Kolejny maraton w pracy. Kolejny raz po 12 godzinach orki wracam, padam na twarz. Nie mam czasu i siły zrobić zakupów. Jeść podłego, zamawianego obiadu, który jest wiecznie przesolony też nie chce. Ostatkiem sił czołgam się do lodówki, z nadzieją, że z...