Gdybym miała podsumować nasz sylwestrowy wypad do Budapesztu, to użyłam bym trzech słów: smacznie!, tanio! ładnie! Banalnie? Cóż, czego szukać więcej w urokliwej stolicy Węgier... Klimatyczny Budapeszt nocą to impreza non-stop (okej, to był Sylwester, ale w Krakowie na Rynku jest podobnie, i to nie tylko okazyjnie), a mnogość knajpek, restauracji i barów (w tym jednego wyjątkowo, mowa o OKTOGON BISTRO) daje poczucia spełnienia. Tak, spełnienia, bo spacerując po tym mieście masz wszystko pod ręką - dobrą kawę, kurtosze wszędzie i ciekawe zabytki. Nie da się stąd wyjechać niezadowolonym. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, wolę Wam pokazać co udało nam się zobaczyć i czego spróbować. Na końcu wpisu więcej o magicznym Bistro, wytrzymajcie! :-) Oto wnętrze hali największego Targu w Budapeszcie - Vásárcsarnok lub po prostu Centrall Market Hall. Zasób
towarów powalający. Udało mi się stamtąd przywieźć Tokaja,
worki szuszonej papryki, czekoladę oraz pastę paprykową.
Po prawej: takie właśnie paczuszki z papryką można kupić
na targu. Słodka, ostra lub... słodkoostra :-)
Bardzo ładnie prezentowały się wszelakie rodzaju warzywa i owoce mieniące się kolorami... Czy targ ma jakieś minusy? Mimo, iż nie było tam ani jednego stoiska z rybami, to w środku pachniało jak w rybnym sklepie...Nie byłam do końca pewna, ale te wyglądające jak bakłażany pomarańczowe "byki" to dynie :-) Znów te kolory... Aż mi się zachciało gulaszu z dużą ilością papryki!A suszonej papryki było od groma. Kojarzyła mi się z cebulą czy czosnkiem, które u nas również są na porządku dziennym i dodajemy je w dużej ilości do dań. Tam króluje papryka. Bakalie, wszelakie, ale takie jak i w Polsce.Niech nie dziwi Was cena - na Węgrzech płaci się w forintach. Przelicznik jest mniej więcej taki: za 1,35 zł dostaniemy 100 HUF czyli forintów. Tak więc te bakalie po lewej kosztują 4990 HUF czyli około 67 zł za kg. Możemy porównać też inne produkty: 750 ml węgierskiego Tokaja kosztowało 32 zł, mages można było kupić już za 4,50 zł a na obiady do Oktogonu chodziliśmy za 21 zł. Pigwa :-)A to były jadalne kasztany. Jeszcze nigdy ich nie próbowałam, bo nie trafiłam na żaden przepis, który by mnie zainspirował. Jakieś sugestie? Mięso. Węgierskie wyroby masarnicze to troszkę temat rzeka, ale głównie chcieliśmy znaleźć csabai kolbász - kiełbasę z różnych części wieprzowiny, regionalnie produkowaną na Węgrzech mocno przyprawioną papryką.Tutaj również szeroki wybór kiełbas i kabanosów. Ceny nie były zbyt wysokie. Hala była ładnie ozdobiona, w końcu to okres świąteczny.O, znowu kiełbasa!
Pasta paprykowa, o której wcześniej pisałam to popularna Słodka Anka i Ostry Stefek, czyli odpowiednio pasta o łagodnym i pikantnym smaku. Ja zakupiłam słodką i wykorzystałam ją w domu do gulaszu - była smaczna, ale strasznie słona!Stoiska nie tylko uginały się od dobroci, ale były też pięknie zaaranżowane! Wspomniane wcześniej pasty - tak się prezentują w rozmiarze XXL :-)I wtedy odnalazłam raj - tyle pięknie zapakowanych czekolad! Te był jak małe, spersonalizowane paczuszki!Nigdzie indziej takich nie spotkałam... A ten patent mnie zauroczył - słodki upominek dla kogoś, kto opiekował się Twoim pupilem, gdy Ty bawiłeś się w Budapeszcie!:-) :-) :-) Ślinka cieknie...... i kapie po brodzie...
Specjalnie przygotowane paczki prezentowe z papryką :-) Czy to były oleje i oliwy, czy już alkohol...
A tutaj bardzo szeroki wybór miodów. Fantastycznym pomysłem na prezent były też specjalne pakunki z przepisem na gulasz, w której był wszystkie niezbędne składniki - papryka, pasta gulaszowa oraz suszone warzywa.Tutaj również popularne warzywa w zalewie octowej. Miody i marmolady.Takie pęczki suszonej papryki świetnie wyglądały by jako ozdoba w kuchni. Te również ;-)A to było jedno z najpiękniejszych stoisk (niestety zdjęcie nie oddaje uroku tych luster na tylnej ścianie straganu...)
Czy teraz będzie obiecane kilka słów o OKTOGON BISTRO? Dokładnie tak, ale będzie to bardzo krótka lecz treściwa pochwała tego miejsca. Na czym polega całe clue? Do tego miejsca wchodzi się prosto z ulicy, zasiada przy stoliku i zaczyna szaleństwo obżarstwa. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się czy można zjeść śniadanie, obiad i kolację w 2 h to mam dla dla was odpowiedź: można, w dodatku z deserem. Za kwotę około 21 zł w weekend (i trochę mniej w tygodniu) mamy 2 h czasu na zjedzenie czego chcemy. Ogromny wybór dań na ciepło i zimno, 4 rodzaje zup, 8 rodzajów surowych mięs do zgrillowania na miejscu, makarony, pizza, sosy, kasze, mięsa, warzywa... Nie wymienię tego wszystkiego. A na koniec jeszcze gablota z ciastami i lodami do wyboru... To naprawdę świetne miejsce, każdy powinien tam zaglądnąć i zjeść chociaż jeden obiad :-)Zajrzyjcie na ich Facebooka oraz poczytajcie opinie na TripAdvisorze