Byłam przekonana, że nasza bydgoska, sławna hipsterska SODA, to miejsce jedynie na wieczorne imprezy. Myślałam tak, aż do dziś, bo dziś zdarzyło mi się zjeść tam obiad. Wyjątkowo nie byłam tam z moim blogowym i życiowym towarzyszem, bo M. ciężko pracował... Ale nie byłam sama! Towarzystwa dotrzymywali mi wspaniali znawcy bydgoskiej gastronomii, których serdecznie pozdrawiam!
Ale przejdźmy do konkretów! Soda ma świetny wystrój, klimatyczny i stylowy. Można poczuć tam pełen chill. Ich karta nie jest duża, co oczywiście jest ogromnym plusem. Ale mimo małej ilości pozycji w menu, każdy znajdzie coś dla siebie. Nie ukrywam, że i ja coś znalazłam! Od miesiąca chodzi za mną wątróbka, obiecuję sobie, że ją zrobię i jakoś mi się nie udaję,,, Dlatego jak zobaczyłam, że mają wątróbkę z ziemniaczkami, cebulką, pieczarkami i ogóreczkiem kiszonym to nie miałam wątpliwości co zjem!
Wbrew pozorom wątróbkę łatwo spieprzyć, a ja szczerze mówiąc nie wierzyłam za bardzo w to, że dobrze mnie tam nakarmią... Ale pozytywnie mnie zaskoczono!
Wątróbka była delikatna, miękka naprawdę pyszna, dodatki fajnie pasowały, jedynie ziemniaki były za mało słone, ale sól na stole jest po to, żeby sobie doprawić.
Z pełną odpowiedzialnością polecam Wam to miejsce!
Daje 3 gwiazdki i obiecuję, że wpadnę tam jeszcze na coś!
|
Prawie jak u mamy! |
Trzymajcie się!
PS Jutro chyba upiekę jakieś ciacho, więc wyczekujcie przepisu!